- Dobra. Poczekaj tutaj chwilę. Idę się dowiedzieć wszystkiego – mruknęła Quinn jakby od niechcenia.
Kiwnąłem głową. Podążałem wzrokiem za dziewczyną, przy której
truchtał energicznie piesek, dopóki nie straciłem jej z oczu. Zniknęła w
drzwiach, ale chwilę później znów się pojawiła idąc w moim kierunku.
Przestąpiłem z nogi na nogę biorąc od niej kartkę.
- Z tego co tu jest napisane to masz pokój numer
czterdzieści dziewięć, a jeździć będziesz z grupą pierwszą – poinstruowała mnie
nie dodając do wypowiedzi żadnych emocji, po sekundzie dodała - Chodź.
Zaprowadzę cię do boksu... I pospiesz się. Nie mam całego dnia.
Zmarszczyłem brwi ruszając w ślad za Quinlan. Czemu była
taka wredna? Zły dzień? To przez tą pogodę? Przyspieszyłem zrównując kroki z
dziewczyną.
- Jesteś zła? – zapytałem zerkając na jej obojętną twarz
- Nie. – odpowiedziała krótko otwierając drzwi do stajni na
tyle by zmieścił się tam Newton
- To o co chodzi? Wyglądasz na złą. – drążyłem temat
starając się akcentować tak, by jej przypadkiem nie urazić.
- O nic. – ponowna krótka i zwięzła odpowiedź dziewczyny.
Miałem wrażenie, że nie ma najmniejszej ochoty ze mną
rozmawiać. No cóż, ma pecha bo czasem nie potrafię się przymknąć. Kiedy
wprowadzałem Newtona do nowego boksu wpadłem na pomysł jak ożywić nieco tą
rozmowę. Ogier niepewnie stąpał po świeżo wyłożonej słomie, a ja zacząłem nawijać.
- Długo tu już jesteś? To znaczy… Wiem, że niedawno
rozpoczął się rok szkolny, ale… - cholera, jakoś lepiej zabrzmiało to w mojej
głowie
Quinlan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz