czwartek, 29 grudnia 2016

Od Édith CD Valerio

                Prycham. Jak on śmie stwierdzić coś takiego? Ja i strach? Nigdy w życiu... Chyba pan jest upośledzony!
- Wal się. - Wskakuję na grzbiet Faba, a on tupie nogą pokazując swoje niezadowolenie. - Prowadź mój książe. - Uśmiecha się, a Carpe rusza żywym stępem, Fab oczywiście obok niej. Chyba ją polubił - zresztą jak każdego. Słyszę głosy i automatycznie dociskam łydki do boków konia, aby ruszył szybciej.
- Czyli jednak obleciał? - uh! On mnie denerwuje! Zupełnie jak mój brat! W sumie...
- Wiesz, pasujesz do mojego brata, szykuję Wam ślub - spojrzał się na mnie nie rozumiejąc o czym do cholery mówię - on będzie panną młodą, a ty panem młodym.
- Że co? Jakiego brata? - on serio ma udar od urodzenia.
- No brata, Ariel niedługo przyjeżdża do akademii, był na treningach w innej stajni i dzisiaj wraca do Francji. - Zamknął się, idealnie.

***

                Wyjechaliśmy z akademii w milczeniu. Czy to serio możliwe, że wkurzył się na moje nowe OTP? Variel to najlepszy "ship"! Ej, może po prostu ja sama go denerwuję? To nie możliwe, wszyscy mnie lubią, nie ma takiej osoby, którą bym zdenerwowała. Dodałam łydkę, Fab przeszedł do kłusa i wyprzedził Carpe Diem.
- Ej, Valerioooo, czemu jesteś na mnie zły? - stanęłam i zastawiłam dróżkę Fabrice'm, czekając aż Valerio mi odpowie.

<Valeeeeriooooo, mój księciu na brudno-kasztanowatym koniu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz