czwartek, 29 grudnia 2016

Od Valerio CD Édith

– A nie wiem – mówię, niedbale wzruszając ramionami. – Jakby się zastanowić to nie mam o co, bo przecież takie wkurzające niebieskowłose skrzaty to normalka.
Édith chce coś odpowiedzie, co wykorzystuję i gwałtownie skręcam Karpia, ruszając galopem. Słyszę za sobą krzyki dziewczyny, ale nie przejmuję się tym. Przyciskam mocniej łydki do boku klaczy, chwytając jej grzywy. Śmieję się głośno, puszczając grzywę Carpe. Zwalniam trochę, prostuję się i rozkładam ramiona na boki.
– Ty idiotyczny głupku – krzyczy Édith, przeganiając mnie. Ponownie zajeżdża mi drogę, a moja brudna kasztanka hamuje gwałtownie. Ledwo utrzymuję się na grzbiecie klaczy. – Nie jestem skrzatek!
– Wmawiaj sobie, SKRZACIE – odpowiadam, akcentując ostatnie słowo.
Rozglądam się wokoło i stwierdzam, że jesteśmy na jakimś ciemnym polu. Gdzie nie patrzę tam ciemność, a najgorsze, że kompletnie nie mam pojęcia, gdzie jesteśmy.
– Ej, skrzacie. Chyba się zgubiliśmy.

<Ed? XD Sry że takie krótkie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz