czwartek, 29 grudnia 2016

Od Belli - Olimpiada Cambell

Poczułam, że mam mokre policzki. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że Fix postanowił uczynić ze mnie swoją lizawkę. Dzisiaj jest sobota, dzień wolny od zajęć i treningów. Podeszłam do szafy i założyłam czarną koszulkę i białe bryczesy. Dodałam czarne sztyblety i czerwony toczek, który nosze często w dni wolne. Ostatnio treningi są luźniejsze, a za tydzień olimpiada, więc muszę zrobić dzisiaj ostry trening z Księciem. Zawołałam psa i ruszyłam do stajni. Kiedy byłam w środku zauważyłam głowę spoglądającą w moją stronę. Mój kochany konik czekał na mnie. Słodko. Wyczyściłam go i osiodłałam. Ruszyłam na tor crossowy. Podłoże nie było zbyt stabilne, ale sądze, że koń sobie poradzi. Zrobiliśmy rozgrzewkę, a potem popędziłam Księcia do szybkiego galopu. Prowadziłam go na jego znienawidzoną przeszkodę.
Doprawdy była bardzo niebezpieczna, ale niestety jest główną atrakcją na olimpiadach. Książe poślizgnął się i wybił się za szybko. Wpadł na drugą przeszkodę i do dołka. Wypadłam z siodła i przeturlałam się trochę dalej. Koń wstał szybko i podniósł się z głośnym rżeniem. Zauważyłam jak kuleje. Zakryłam ręką twarz i wtuliłam się w niego.
- Spokojnie... wszystko będzie dobrze...
Złapałam wodze i bardzo powoli ruszyłam do stajni. Ciekawe co będzie z olimpiadą skoro nie mam konia... Przecież nie pożycze od kogoś zwierzęcia, z którym nie miałam za dużo do czynienia. A może Joker nadawał by się do zawodów? Ale przecież na nim jeszcze nawet nie jeździłam.... No niestety muszę sprawdzić co potrafi... Został tylko tydzień, więc nie zdąrze załatwić sobie nowego konia.
Kiedy doszłam do stajni odprowadziłam Księcia do boksu i wyczyściłam biedaka. Zadzwoniłam do jego weterynarza, który zaraz powinien przyjechać. Powiedziałam mu gdzie znajduje się jego boks i ruszyłam do Jokera. Zdziwiło mnie to, że zarżał ciepło na powitanie.
- Hej mały. - zachichotałam. Otworzyłam boks i wyprowadziłam zdziwionego konia. - Pokaż co potrafisz.
Powoli położyłam jego siodło na grzbiecie. Nie przestraszyło go to czyli musiał być kiedyś ujeżdżany. Zapięłam mocno popręg i założyłam wodze. Usiadłam delikatnie w siodle. Ogier położył na chwilę uszy, ale jak popędziłam go delikatnie do stępa, był zaciekawiony. Ruszyliśmy na tor crossowy. Popędziłam go do galopu. Ruszał się bardzo szybko, wręcz za szybko. Czyli to koń wyścigowy? Muszę zajrzeć w jego dokumenty. Tymczasem pokonywał mniejsze przeszkody, aż w końcu sam skierował się na pechową przeszkodę. Próbowałam go zatrzymać i skręcić, ale był silny i chciał pokazać, że jest dobry. Wybił się w idealnym momencie i przeskoczył ponad przeszkodą z dużym zapasem. Ale... Jak? Przecież to ponad dwumetrowa przeszkoda! Wtuliłam się w konia.
- Jesteś wspaniały! Uratowałeś mnie, kochany!
Koń prychnął w odpowiedzi, a ja się zaśmiałam. Wróciłam do stajni i dokładnie go wyczyściłam. Sprawdziłam co z Księciem. Okazało się, że ma kontuzje i njezbyt szybko z niej wyjdzie... Następnego dnia kupiłam Jokerowi nowy komplet.

***

Otwodzyłam szeroko powieki. Byłam strasznie pobudzona po wczorajszym męczącym dniu i dłuuuugiej "drzemce". Podeszłam do szafy. Zabrałam marynarkę oraz białe bryczesy. Poszłam pod prysznic i włożyłam ubrania. Zamknęłam psa w pokoju i ruszyłam do stajni. Przygotowywaliśmy się z Jokerem na tą chwilę cały tydzień, lecz ja i tak uważam, że mieliśmy za mało czasu. Wyjęłam sprzęt konia i dokładnie go wyczyściłam. Zaplotłam koreczki z grzywy, zostawiłam mu tylko grzywkę. Założyłam mu ekwipunek i sprawdziłam jak miewa się Książe. Kiedy mnie zobaczył z koniem zarżał ciepło. Dobrze, że nie jest zazdrosny. Założyłam mu derkę i wyprowadziłam go na padok. Wokół toru crossowego zebrało się kilka ludzi, a z jeźdźców nie poznałam nikogo. Prawdopodobnie są z innej szkoły. Wsiadłam na Jokera i zaczęłam go rozgrzewać. Odebrałam numerek. Okazało się, że ktoś postanowił zarezerwować numer jeden. Wielkie dzięki Louise... Jak ja cię kocham. O wilku mowa... Czarny mustang nadjechał razem z właścicielką.
- Hej kochana, a gdzie masz Księcia? I czyj to koń?
- No hej. Tak się składa, że Książe ma kontuzje, a ja mam drugiego konia. Przedstawiam ci Jokera. Uwierz, jest lepszy od mojego ukochanego konika... - powiedziałam zafascynowana.
- Ale chyba nie porzucisz Księcia!? - przeraziła się.
- Oczywiście, że nie.
- Mam nadzieję. A jeśli będziesz chciała jeszcze jednego to obok mojego domu grasuje biała klacz rasy mustang. Wpadnij kiedyś, nie jest dzika, ale też nie jest oswojona. - zaśmiała się.
- Na pewno cię odwiedzę... kiedyś...
Ludzi zbierało się coraz więcej, a koń był zestresowany. Zaczęłam więc kreślić kółka w drugą stronę niż zwykle co go zarazem pobudziło jak i uspokoiło. Po chwili byli już wszyscy zawodnicy i można było zaczynać. Oczywiście wywołali mnie jako pierwszą. Popędziłam delikatnie konia do szybkiego galopu. Frunęliśmy nad przeszkodami z bardzo dużym zapasem, a do tego mieliśmy bardzo dobry... nie, to złe określenie... Genialny! Czas. Przyszła pora na ostatnią przeszkodę. Ulubiona przeszkoda Jokera. Przyspieszył sam i wybił się znów w idealnym momencie. Przeskoczył ją z jeszcze większym zapasem niż poprzednim razem. Trzeba będzie się namęczyć, żeby to przebić!
***
Ogłaszają wyniki...
- Trzecie miejsce zajmuje.. Camila Parkinson!
....
- Drugie miejsce należy do.... Louise Dump!
- Brawo, poprawiłaś się. - puściłam oczko przyjaciółce, a ta się zaśmiała.
...
- A naszym numerem jeden jest... BELLA QUINN, która ponownie pobiła rekord! - Czy ja właśnie usłyszałam swoje imię i nazwisko? Tak, to przecież ja się tak nazywam. Nie wierzę.. Genialnie! Mój kochany konik. Wtuliłam się w niego i bardzo mocno przytuliłam, a potem ruszyłam po rozetę. Ludzie robili mi zdjęcia, a późnjej wszystko się zakończyło. Czułam się z siebie dumna! Bardzo dumna. Następny cel? Wyścigi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz