piątek, 30 grudnia 2016

Od Harry'ego CD Thomasa

- Pa... - powiedziałem do chłopaka i wszedłem do mego pokoju.
Zamknąłem za sobą dni. Odwróciłem się w stronę wnętrza pomieszczenia. No nie. Oczywiście. Było tam moje rodzeństwo. No przecież. Mogłem się tego spodziewać. Oni tak szybko nie odpuszczali. Szczególnie jeżeli chodziło o mnie.
- N-nie możecie z-zostawić mnie w-w końcu w spokoju - westchnąłem patrząc na nich błagalnie.
- Nie. Jesteś naszym małym braciszkiem i musimy się tobą opiekować - powiedziała moja siostra i uśmiechnęła się "słodko".
- J-jestem p-pełnoletni. M-man prawo r-robić co chcę. P-przestańcie mnie w-wiecznie pilnować - powiedziałem i założyłem ręce na piersi.
- Nie ma nawet takiej mowy. Dopóki mamy tylko taką możliwość będziemy się tobą zawsze opiekować - powiedziała poważnie Quinn.
- Z-zostawcie m-mnie. T-to, że się j-jąkam i m-mam zaburzenia l-lękowe n-nie oznacza, że m-macie m-mnie t-traktować jak j-jakiegoś n-niepełnosprawnego - powiedziałem zdenerwowany, a w moich oczach stanęły łzy.
- Ale Hazza. My cię tak nie traktuj - zaczęła mówić dziewczyna.
Jednak przerwałem jej szybko.
- N-nie kłam! O-od z-zawsze traktowaliście m-mnie jak ko-kogoś g-gorszego! J-jak kogoś k-kto nie p-potrafi s-sam n-nic zrobić! J-jestem t-taki sam j-jak wszyscy! N-nie róbcie z-ze m-mnie kaleki! - wykrzyczałem, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Ale Harry... - odezwał się w końcu Tiago.
- C-co Harry?! C-co Harry?! O-odczepcie s-się w k-końcu ode m-mnie! - krzyknąłem i szybko odwróciłem się na pięcie.
Wybiegłem z pokoju. Po moich policzkach nadal leciały łzy. Wybiegłem z budynku. W tym momencie przestałem już zwracać uwagę na to gdzie biegnę. Nagle poczułam, że się z kimś zderzam. A raczej z kimś? Szybko uniosłem głową. Thomas. Od razu spuściłem wzrok, zagryzłem dolną wargę i zacząłem nerwowo bawić się palcami.

Thomas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz