sobota, 31 grudnia 2016

Od Samanthy CD Maxa

- Sam.
- Hm? - mruknęłam, słysząc swoje imię.
- Muszę ci coś powiedzieć. Przygotuj się na monolog. - podniosłam wzrok, wpatrując się w Watsona z niepokojem. - Kiedy się poznaliśmy, zamieniliśmy pierwsze słowo, zdałem sobie sprawę z tego, że będziemy się świetnie dogadywać. Tak też się stało. Jesteś pierwszą osobą, której tak szybko zdołałem zaufać... Jesteś pierwszą, o której myślę przez cały dzień i pierwszą, z którą chcę ten dzień przeżywać. Sam... Nie chcę, żebyś przeżywała ten dzień, nie wiedząc o tym, co do ciebie czuję. Nie mogę powiedzieć ci, że cię kocham, bo to nieprawda. Przynajmniej na razie. A zarazem nie mogę powiedzieć, że tylko cię lubię. Bo to coś więcej. O wiele więcej. Przez ostatnie tygodnie usiłowałem nazwać to uczucie, ustalić, dlaczego nie mogę znaleźć słowa, które by do niego pasowało. Chcę ci powiedzieć, co do ciebie czuję ale w całym cholernym słowniku nie ma takiego słowa, które opisywałoby ten stan. A muszę znaleźć to słowo. Muszę je znaleźć, bo chcę, żebyś je ode mnie usłyszała.
W połowie piosenki znieruchomieliśmy. Zamyśliłam się głęboko, powoli analizując jego słowa. Nie wiedziałam co powiedzieć, ani jak mogłabym zareagować. Max ujął swoje uczucia w absolutnie uroczy sposób, nieśmiało wypowiadając swoje myśli. Urzekło mnie to, ale również zawstydziło. Co innego domyślać się, a co innego wiedzieć.
- Proszę, powiedz coś. - szepnął cicho, gdy przez długi czas się nie odzywałam.
- Zakochiwać się - odparłam, znając doskonale odpowiedź na jego pytanie. Na powrót oparłam głowę na jego piersi, wdychając zapach jego wody kolońskiej. Chłopak uśmiechnął się zmieszany, opierając brodę na mojej głowie. - Ja od kilku dni jestem pewna faktu, że jestem w tobie zakochana. Co chwilę zerkam na telefon, żeby sprawdzić czy nie dostałam od ciebie wiadomości. Wciąż o tobie myślę. Nie jestem w stanie tego powstrzymać - skrzywiłam się lekko, słysząc jak to idiotycznie brzmi. - I myślę, że podczas przerwy świątecznej powinniśmy się zastanowić, czy jesteśmy gotowi spróbować to rozwinąć.
Zapadło między nami milczenie.
- Okej - odpowiedział szatyn po dłuższej chwili, jakby właśnie odpowiedział na najprostszą zagadkę świata.
~~*~~
Westchnęłam z ulgą, gdy w oddali dostrzegłam zabudowania stadniny. Podróż autem z lotniska mimo, że była krótka to dość męcząca. Stadninę i Londyn dzieliło kilkadziesiąt kilometrów, ale sam wyjazd z miasta zajął mi dwie godziny. Ludzi wracali do domów po świętach, spędzonych u krewnych, dlatego stolica Anglii była strasznie zakorkowana. 
Cieszyłam się z powrotu do Morgan. Stęskniłam się za tamtejszymi terenami, ludźmi, a także Ventim, który niestety musiał zostać w akademickiej stajni. 
Zaparkowałam swój samochód i od razu poszłam rozpakować swoje walizki. Jakież było moje zdziwienie, gdy w środku znalazłam dwie paczki babcinych pierników i kilka porcji słodyczy. Nona, jak zwykle musiała coś przemycić. Na jednej z paczek znalazłam karteczkę.
Podziel się z tym swoim Maxem ;)
Starszej kobiecie nie umknie żaden szczegół. Podczas pobytu we Włoszech pisałam z szatynem, a babcia pewnego dnia dorwała się do mojego telefonu. Później do końca świąt zdążyła rozpowiedzieć o Maxie całej rodzinie i połowie gości restauracji, których traktowała jak serdecznych przyjaciół.
Pokręciłam głową, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Zdecydowałam się pójść do stajni, przywitać się z karoszem, za którym okropnie się stęskniłam. 
Wałach powitał mnie radosnym rżeniem, a gdy tylko znalazłam się w zasięgu jego pyska, zaczął przeszukiwać moje kieszenie, licząc na jakieś przysmaki.
- Nic nie mam, skarbie - cmoknęłam jego chrapy. Następnie pogłaskałam Newtona, stojącego obok i przyglądającego nam się z ciekawością. W pewnej chwili ogier odwrócił głowę w kierunku wejścia. Spojrzałam w tamtą stronę, a widząc Watsona z trudem powstrzymałam chęć podbiegnięcia do niego i rzucenia mu się w ramiona.
- Cześć! - pomachałam w jego stronę, a gdy podszedł, dopiero wtedy przytuliłam się do niego. - Stęskniłam się za tobą.

Max? <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz