środa, 28 grudnia 2016

Od Valerio CD Édith

Wzdycham ciężko i odwracam się w kierunku dziewczyny, zakładając ramiona na piersi. Patrzę spokojnie na Édith, która podąża za mną zirytowana. Zatrzymuje się wprost przede mną i patrzy mi odważnie w oczy.
– Możesz mnie zostawić? – pytam spokojnie.
– Nie, nie mogę! – warczy zdenerwowana.
– Dlaczego cię to tak interesuje? – Patrzę, jak dziewczyna wkłada dłonie we włosy, ciągnąc za niebieskie kosmyki.
– Nie twoja sprawa, jasne?! A teraz nie zachowuj się jak bachor, tylko odpowiedz mi, czemu to robisz?!
– Édith, nie uważasz, że sama zachowujesz się jak bachor, przezywając mnie niczym dziecko z podstawówki? Są rzeczy, o których nie chcę mówić nieznajomemu i mam nadzieję, że to uszanujesz bez zbędnych wyzwisk.
Odwracam się, nie czekając na reakcję dziewczyny. Szybkim krokiem oddalam się do pokoju.

~*~

Cicho wychodzę z pokoju, zamykając go na klucz. Choć dawno jest po ciszy nocnej, ja nie mogę spać. Zapinam bluzę pod samą szyję i pcham drzwi wyjściowe, które otwierają się z cichym skrzypnięciem.
Zimny wiatr smaga moją twarz, ale nie przejmuję się tym. Niezrażony idę dalej w kierunku pastwiska. Już widzę zarysy sylwetek koni i coś jeszcze. Coś o niebieskich włosach, co było niezwykle irytujące i niestety mnie widzi, więc gdy się odwracam, by odejść woła ,,Stój!", a ja wiem, że już nie ucieknę.

<Ed? xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz