- Dasz tę apteczkę? - pyta mnie ściszonym głosem, a ja chwytam za wodę utlenioną i chowam za plecami.
- Dawaj rękę. - Wystawiam przed siebie wolną rękę i czekam na odpowiedź.
- Nie.
- No to bardzo mi przykro... Bo prawdopodobnie wda się zakażenie. - Uśmiechnęłam się i odwróciłam w przeciwną stronę, kiedy chciałam postawić pierwszy krok poczułam coś opierającego się na moim ramieniu, dłoń.
- Édith, poczekaj. Czemu tak tobie na tym zależy?
- Nie twoja sprawa, podasz mi w końcu rękę i dasz się opatrzyć? - obróciłam w jego kierunku głowę i wbiłam wzrok w jego wahającą się twarz. Ale on jest dziecinny, uh! Miałam już iść, ale ten podał mi rękę.
- Masz. - Odwrócił wzrok w kierunku ściany.
***
- Czemu to robisz? - zapytałam kończąc opatrywać jego głowę. Spuścił wzrok i burknął:
- Czy to ważne? - ojejku, no oczywiście, że nieważne! Przecież ja tylko pytam się dla zabawy!
- Ważne głąbie. - Spojrzał się na mnie trochę zdenerwowany. - Co głąbie?
- Nic. - Wstał i ruszył w kierunku wyjścia ze stajni. Boże, ale on jest tępy! Trzeba dzwonić do lekarza, może coś mu się z głową zrobiło? Może przed wypadkiem nie był głupkiem? Co jeśli cofnął się w rozwoju!?
- Valerio! Poczekaj! - nie zwrócił na mnie uwagi, a jakże! - Valerio, debilu!
<Valeeeriooo? Éd się wkurzyła, ale zaczęła bić od niej troska o drugiego człowieka! Niepojęte! xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz