- Val, przepraszam. - Wycisnęłam z siebie po dłuższym czasie. Francuska duma jednak daje się we znaki... - Nie powinnam cię wyzywać, no, ale to nie moja wina, że szybko się denerwuję! - zadarłam nos i położyłam lewą rękę na boku.
- Po co w ogóle ze mną rozmawiasz?
- No, ten... Tak myślę czy nie lepiej zadzwonić po karetkę... Albo coś... W końcu nigdy nic nie wiadomo!
- Zaraz, czekaj, czego nie wiadomo?
- No czy jakiegoś udaru nie dostałeś, głupku! - Fabrice jak na zawołanie dotknął chrapami głowy chłopaka, po czym niespodziewanie pociągnął go za włosy (tak, on jest taki sam jak Édith, tylko w porównaniu do niej - żarłoczny).
- Au! - syknął z bólu.
- Fabrice! - trzepnęłam go uwiązem, na co lekko odskoczył i zrobił obrażoną minę. Ta, dziwnie czyta innym w myślach. - Nic ci nie jest?
- Nie! - chyba trochę się zdenerwował. W sumie traktuję go trochę jak panienkę, no co ja poradzę... Nie umiem inaczej!
<Vaaaal? Tym razem to Fabrice jest tym najgorszym. xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz