czwartek, 29 grudnia 2016

Od Thomas'a Cd. Ariel'a

Chłopak pomógł mi oporządzić Clinton'a, w sumie byłem mu wdzięczny, choć pewnie on tego nie odczuł. No trudno... Zaszedłem z koniem na halę. Czekała tam już instruktorka.
- Najpierw wezmę Cię na lonżę. -zapowiedziała -Zobaczymy co potrafisz -dopowiedziała po chwili
- Chodzi o to, że ja nic nie potrafię. -syknąłem - Nigdy nie jeździłem.
- Najwyższy czas. -uśmiechnęła się szczerze kobieta
Kazała mi dosiąść Clintona. Czułem, jak koń chce zacząć biec, jednak odruchowo ściągnąłem mu wodzę, za co dostałem pochwałę od instruktorki.
- Zaczniemy od podstaw. -powiedziała po czym zaczęła pokazywać mi co i jak
- Pamiętaj o piętach. Pięty w dół! -upomniała
Zrobiłem kilka kółek w stępie, aby się "oswoić".
Instruktorka później kazała mi anglezować, co załapałem dość szybko, lecz kiedy popędziła Clintona do kłusa straciłem równowagę i padłem bezwładnie na ziemię. Instruktorka przejęła się nieziemsko, a ja nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
- Głupia szkapa. -powiedziałem i dosiadłem ponownie konia
Tym razem kłus wyszedł mi dość dobrze. Pilnowałem się. Nie było tak źle.
Instruktorka stwierdziła, że na dziś to już koniec. Kazała jeszcze zrobić mi parę ćwiczeń na grzbiecie kasztana, ale uznałem to za banał i po prostu zeskoczyłem z jego grzbietu.
Złapałem za wodzę i zacząłem iść w kierunku wyjścia.
- Do widzenia. -powiedziała załamana kobieta
Wszedłem do stajni i wprowadziłem konia do boksu. W tym momencie podszedł Ariel...
- J-ja.. Ja widziałem twó-twój upadek.. N-ni Ci ni-nie nie jest? -wyjąkał
- Nie? -spojrzałem na niego zszokowany jego obecnością

<Ariel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz