czwartek, 29 grudnia 2016

Od Noaha CD Belli

Lekarze zrobili Belli wszystkie badania. Nie trwały one za długo. Jednak mimo wszystko i tak nie chciało mi się czekać. W końcu dziewczyna wyszła z gabinetu.Wreszcie mogliśmy opuścić ten przeklęty budynek, w którym ostatnio bywaliśmy aż za często. Wyszliśmy ze szpitala. Podszedłem do mego motocyklu. Na szczęście akurat dzisiaj miałem ze sobą zapasowy kask. Podałem go dziewczynie, która od razu go założyła. Sam swój także nałożyłem na głowę. Wsiedliśmy na pojazd. Ja siedziałem z przodu, a Bella z tyłu, ciasno obejmując mnie w tali. Włączyłem silnik. Ruszyliśmy.
~*~
W końcu znaleźliśmy się przed budynkiem akademii. Wjechałem na parking strzeżony i zaparkowałem. Ściągnąłem kask i zszedłem z maszyny. Dziewczyna zrobiła to samo. Podała mi kask, który chwyciłem w ręce. W każdej dłoni spoczywał jeden "ochraniacz na głowę". Ruszyliśmy w stronę budynku mieszkalnego.
- Mam nadzieję, że nie zrobisz sobie znowu krzywdy - mruknąłem kiedy byliśmy w połowie drogi.
- O mnie się nie martw, o mnie się nie martw, ja sobie radę dam! - wyśpiewała dziewczyna i przyspieszyła kroku.
- Coś patrząc na to nie byłbym taki pewien - mruknąłem pod nosem.
Jednak postanowiłem się nie wtrącać. Sam nie chciałbym aby ktoś wchodził z buciorami w moje życie i ja też nie będę tego robić. Teraz już niech sobie robi co chce. Nie moje życie, nie moja sprawa. Westchnąłem i dalej szedłem przed siebie. Po kilku minutach znalazłem się w swoim pokoju. Odłożyłem kaski na swoje miejsce. Następnie postanowiłem potrenować. Odsunąłem wszystkie rzeczy pod ściany. Miałem teraz całkiem sporo miejsca. Włączyłem pierwszą lepszą melodię i zacząłem trening.
Dzisiaj nie ćwiczyłem długo. Skończyłem. Wyłączyłem muzykę i po odstawiałem wszystkie rzeczy na ich poprzednie miejsca. Telefon rzuciłem na łóżko. Już miałem także na nie opaść kiedy usłyszałeś jakiejś krzyki i huki na korytarzu. Szybko podszedłem do drzwi i otworzyłem je aby sprawdzić co się dzieje.

Bella? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz