czwartek, 29 grudnia 2016

Od Thomas'a do Ariela

Dziś przyjechałem do tej nędznej akademii.. Właściwie nie wiem po co. Głupia terapia.. Nawet nie potrafię jeździć.. No cóż.. Trudno. Najchętniej w ogóle nie wstałbym z łóżka, ale mam durny trening, a instruktorzy mają kontakt z moim kuratorem.. 

Podniosłem się z łóżka i złapałem zupełnie nowy, nigdy nie używany kask. Nim wyszedłem, założyłem jeszcze oficerki i narzuciłem na siebie kurtkę. Poszedłem do stajni...
- Ugh.. ale tu jebie.. - powiedziałem zniesmaczonym głosem
Podszedłem do boksu mojego konia i podpiąłem mu uwiąz. Chciałem wyprowadzić go z boksu, ale ten szarpał się i nie chciał iść za mną.
- No chodź tu głupi zwierzu!! -wrzasnąłem na konia na co on lekko opuścił głowę i wyszedł grzecznie z boksu. Przywiązałem wałacha obok boksu i wziąłem jego szczotki. Kurwa... od czego zacząć?! W tym momencie ktoś wszedł do stajni..
- Ej gościu. Możesz mi pomóc? - zapytałem, starałem się być hmm.. grzeczny?
Usłyszałem głośne przełknięcie śliny.
- Emm... Eeee.... Ja? -spytał
- A widzisz tu kogoś innego? -mruknąłem pod nosem
- Emm... no dobra... -powiedział i podszedł niepewnie bliżej mnie
- Od czego mam zacząć? -spytałem wskazując na skrzynkę, a mój wzrok spoczął na koniu

<Ariel? wybacz, że krótkie...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz