czwartek, 29 grudnia 2016

Od Harry'ego CD Thomasa

Przeczytałem ostatnie zdanie, które brzmiało "I że czasami... tylko ona istnieje naprawdę.". Zamknąłem książkę, którą właśnie skończyłem. Westchnąłem i odłożyłem książkę na bok. Wyciągnąłem telefon z kieszeni bluzy i sprawdziłem godzinę. Było już około dziewiętnastej. Podniosłem się i zgarnąłem książkę. Wyciągnąłem jeszcze kartkę z informacjami i sprawdziłem, o której jest tutaj kolacja. W okolicach dziewiętnastej, dwudziestej do dwudziestej pierwszej. Chyba nic się nie stanie jeżeli przyjdę wcześniej. Ruszyłem powoli w stronę budynku. Na chwilę wróciłem jeszcze do pokoju, gdzie zostawiłem książkę i poszedłem do stołówki. Po kilku minutach byłem na miejscu. Otworzyłem niepewnie drzwi i wślizgnąłem się do środka. Rozejrzałem się wokół. Praktycznie nikogo tutaj nie było. No oprócz... Jeżeli dobrze pamiętam to Thomasa. Siedział z nosem w telefonie. Nagle moje oczy się lekko powiększyły. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że on mi się przedstawiłem, a ja mu nie. Boże... Muszę szybko się zrehabilitować. Podszedłem do niego. Nagle chłopak chyba skusił w jakiejś grze jeżeli dobrze zauwarzyłem.
- Kurwa!! - wrzasnął i rzucił telefonem.
- Oj. Emm... Ee... prze-przepraszam.. - powiedziałem niepewnie.
- To nie teoja wina.. - powiedział i potarł dłonią kark.
- Uff... - odsapnąłem i zaraz dodałem. - Harry... Mam n-na imię Harry..
Thomas uśmiechnąłem się szeroko.
- Miło mi cię poznać - powiedział po sekundzie ciszy.
- M-mi ciebie t-też - wymamrotałem i dodałem po chwili. - M-mogę t-tutaj u-usiąść?
- Okej - odpowiedział natychmiastowo.
Niepewnie odsunąłem krzesło i usiadłem obok Thomasa. Widząc jak patrzy się na mnie spuściłem głowę i zacząłem bawić się palcami. Nagle usłyszałem głośne dudnienie i trzaskanie drzwi. Szybko spojrzałem w kierunku drzwi. Zaczęli przez nie wpadać uczniowie, którzy przyszli na kolacje. Od razu ustawiali się w kolejce po jedzenie. Już miałem wstawać aby także tam pójść kiedy zauważyłem dwie znajome twarze. Quinlan i Tiago. O boże... Lekko obniżyłem się na krześle. Odwróciłem się plecami do drzwi i jeszcze zakryłem twarz dłońmi.
- Co ty robisz? - usłyszałem głos Thomasa.
- Yy... U-ukrywam się? - odpowiedziałem pytająco.
- Przed kim? - drążył temat.
- Przed Q-Quinaln i T-Tiago... M-moim starszym ro - nie zdążyłem dokończyć.
Przerwał mi czyiś pisk - czytaj Quinn. Skuliłem się jeszcze bardziej. Niestety i tak zaraz poczułem ramiona, które ciasno mnie oplotły. O Boże... Dlaczego Quinlan musiała mnie zauważyć? Teraz będzie mnie kontrolować i opiekować się mną jakby była moją matką. Jak jeszcze wtedy kiedy byliśmy w domu. Oczywiście uwielbiałem ją i miałem za przyjaciółkę. Jednak często potrafiła serio przesadzić. Ratunku?

Thomas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz