wtorek, 15 sierpnia 2017

Od Milesa C.D. Milo

- Mam nadzieję, że właśnie taki - mruknąłem gapiąc się przez okno.
- W sensie? - zapytał, kiedy odwróciłem się do niego, miał zmarszczone brwi.
- W sensie, że to ludzki odruch. Ludzie nie rozumieją tych, którzy chcą się zabić...
- Mówisz jakbyś coś o tym wiedział - zauważył.
- Może to nie zbyt odpowiedni moment, bo znasz mnie kilka godzin, a ta dziewczyna chciała sobie poderżnąć gardło, ale około trzy lata temu byłem na jej miejscu.
- Co?! - krzyknął, zachwiał kierownicą, a ja złapałem za nią, prostując auto na drodze. - Dzięki...
- A proszę bardzo - odparłem spokojnie. - Widzisz, czasem w życiu przychodzi taki moment rozpaczy, z której nie widzisz wyjścia, że masz dość, chcesz się uwolnić. Móc normalnie spać...
- U niej było inaczej.
- Może. Albo nie do końca, bo podobno jej matka zmarła dużo wcześniej - zauważyłem. - Więc kiedy przychodzi ten moment, nóż wydaje się jedynym sensownym wyjściem... ale co ja wiem o tym... byłem pijany.
- Też... znaczy... - zająknął się.
- Ja byłem nieco mądrzejszy. Zostawiłem list, napisany dużo wcześniej. Zaryglowałem się w łazience. Bałem się śmierci, a raczej tego co zobaczę po niej...
- Ty - przerwał mi. - Jesteś wierzący?
- Wbrew pozorom tak, a po twojej minie widzę, że ty nie bardzo - pokiwał głową. - Mniejsza. Bałem się, więc postawiłem na nadgarstki.
- I... co później? - dopytywał się.
- Obudziłem się w szpitalu, z największym kacem w moim życiu - zacząłem się śmiać. - Od tamtej chwili nie piję alkoholu, bo wiem, że jak będę trzeźwy, to w porę się ogarnę.
- Dlatego... - pokiwał głową. - Ale to był tylko kieliszek!
- Od kieliszka się zaczyna, a nim się obejrzysz, wychlejesz całą butelkę.
- Właściwie to... Mogę spytać dlaczego to zrobiłeś?
- Oczywiście, - uśmiechnąłem się do niego promiennie - że nie. Czy ja wyglądam na masochistę?
- Nie jestem pewny - przymrużył oczy zerkając na mnie.
- Oj przestań Milo - przewróciłem oczami. - Od tamtej chwili nieco zmieniło się moje życie.
- Wierzę, bo przecież ty... ty się śmiejesz i...
- Nie wyglądam na niedoszłego samobójcę? Owszem, ponieważ właściwie moim problemem jest to, że za bardzo lubię się uśmiechać - przyznałem.
- Dlaczego to niby problem?
- Bo po pierwsze nie mam jak wyglądać na tego samobójcę, taki wyszczerzony, a po drugie ludzie mnie biorą za wariata na jakimś gazie rozweselającym - i zamiast skrzyżować ręce robiąc naburmuszoną minę, to co ja zrobiłem? Zacząłem się śmiać jak jakiś opętany.
- Dziwisz im się? - zapytał unosząc brew.
- Właściwie - zastanowiłem się dłuższą chwilę - to nie. Jednak są tego plus.
- Tak?
- Mhm - pokiwałem energicznie głową. - On mnie dzięki temu zauważył...
- Kto? - cholera, Milo miał tego nie usłyszeć.
- A nieważne - odparłem beznamiętnie, ktoś kto był na mnie bardzo ważny.

Milo?
Brak pomysłu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz