poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Od Save C.D. Milo

To... za szybko. Ten telefon, próba samobójcza, kartka. Wieźli mnie do szpitala. Była ze mną jedna z nauczycielek. Czułam się lepiej.
- Na ile tam zostanę? - szepnęłam do kobiety.
- Na góra pięć dni. Nie przejmuj się, nie będziesz sama. - powiedziała.
Zamknęłam oczy. Szpital. Wspomnienia. Mama. Zaczęły napływać mi łzy.
- Spokojnie. Już dobrze. - usłyszałam ciepły głos.
Wzięłam wdech. Karetka się zatrzymała. Drzwi otworzyły się. Chwilę później znajdowałam się w szpitalnej sali. Kroplówka. Po co? Przecież nie będę miała żadnej operacji... nie jestem chora. Podeszła do mnie jakaś lekarka.
- Witaj, jestem psychologiem. Masz siłę rozmawiać dziś, czy wolisz jutro? - zapytała spokojnie.
- Jutro. - rzuciłam. - Chcę odpocząć.
Kiwnęła głową i opuściła salę zostawiając mnie kompletnie samą. Miałam przy sobie jedynie telefon. Sięgnęłam po niego. Dwudziesta. Ciekawe co robi Milo. Napisać do niego? Nie chcę się narzucać. Za dużo jak na dziś. Chłopak jednak jakby wiedział co myślę, wysłał SMSa.

Hej Save, jak się czujesz?

Dobrze. Jutro porozmawiam z psychologiem. Dobranoc.

Odłożyłam go na półkę i wtuliłam się w poduszkę. Szpital przywoływał negatywne wspomnienia. Ile czasu tu spędziłam? Przy mamie. Nie. Nie będę płakać. Będę silna. Już. Idę spać.

~Jutro~

Obudziła mnie pielęgniarka. Podała mi śniadanie. Podziękowałam i zjadłam. Okropne. Zanim skończyłam, zjawiła się psycholog.
- Porozmawiamy? - powitała mnie pytaniem.
- Dobrze. Od czego zaczniemy?
- Opowiedz mi coś o sobie. O swojej historii. - zaproponowała.
- Umarła mi mama gdy miałam trzynaście lat. Wczoraj zadzwonił do mnie brat i powiedział, że ojciec śmiertelnie pobił Sophie. To była moja jedyna siostra i przyjaciółka. Ona mnie rozumiała. Tylko. - mówiłam spokojnie.
- Dobrze, rozumiem. Masz tutaj jakiś przyjaciół? - kontynuowała.
- Nie wiem czy można nazwać go przyjacielem, znamy się jeden dzień. Trochę mi jednak na nim zależy... Milo. - opowiedziałam.
- Przez śmierć Sophie chciałaś popełnić samobójstwo? - zapytała.
- Tak. - odparłam szybko.
- Savannah, nie powinnaś. Warto żyć. Znajdziesz partnera, będziesz miała dzieci. - zapewniła. - Zostawię Cię abyś to przemyślała. Do widzenia.
- Żegnam. - mruknęłam i sięgnęłam po telefon.

Milo, wpadniesz?

Wysłałam SMSa znajomemu. Szybko odpowiedział.

Milo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz