poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Od Save C.D. Milo

Czyli cały wieczór mam spędzić sama? Dobrze. Mam czekoladę, przeżyję. Mam głośnik, Sheerana na telefonie. Jakaś gazeta. Ogarnę pokój. Trzeba się ogarnąć. W końcu trochę tu pobędziesz. Jednak z kimś... to było coś innego! Niedługo zachód słońca. Odwiedzę Yesterday'a. Zobaczę jak się trzyma. Nie. Nie chce mi się. Sięgnęłam po telefon. Włączyłam głośnik i blootooth, połączyłam z nim oraz puściłam "Shape of you.". Po cichu nuciłam tą piosenkę. Sięgnęłam po kurtkę i powiesiłam w szafie. To samo zrobiłam z innymi ubraniami. Westchnęłam. Na spodzie walizki było zdjęcie. Moje i mamy. Rozpłakałam się. Wzięłam fotografię i postawiłam obok obrazka mojego konia na szafce nocnej. Nagle zadzwonił telefon. Dorian. Odebrałam.
- Savannah. Ojciec zabił Sophie... - szepnął roztrzensiony. - Pobił ją.
- C... co? Dorian to nie prawda, nie! - krzyknęłam i rozłączyłam się.
Sophie. Jedyna moja przyjaciółka. Jedyna moja siostra. Napisałam do Milo:

Nie mam po co żyć. Sophie umarła. Do zobaczenia w raju. ~Save.

Wzięłam nóż. Tak, miałam nóż ze sobą. Nie pytać. Podeszłam do okna. Telefon zadrżał.

Zaraz będę. ~Milo.

Nie. Nic nie zrobi. To koniec. Odwróciłam się do drzwi. Wyparował Milo wraz z jakimś chłopakiem.
- Kim on jest? - syknęłam. - W ogóle po co przyszedłeś?!
- Nie rób tego. - szepnął i zrobił krok w przód.
- Jeszcze jeden krok. Nóż wyląduje na mojej szyi. Wbiję go. - obiecałam.
Makijaż rozmazał mi się okropnie.
- To jest Miles. Mój znajomy. - przedstawił go.
- Wyjdź. - rozkazałam chłopakowi.
Wymienili znaczące spojrzenia i nieznajomy opuścił pokój.
- Czemu? - spojrzał w moje zapłakane oczy.
- Sophie nie żyje. Ten dupek ją pobił. Była jedyną osobą dla której warto było żyć. Nie ma jej. Chcę odejść. Tam, do mamy, do siostry. Tu jestem nie potrzebna. - krzyczałam.
Cofałam się w tył. Poczułam parapet.
- Nie! Hej, dostaniesz królika! - Uśmiechnął się.
- Królik to nie So. - Szepnęłam zrezygnowana.

Milo? Pozwolisz jej umrzeć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz