środa, 16 sierpnia 2017

Od Kylie do Save

Kiedy wysiadłam z samochodu, widząc akademię serce mi zamarło. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, w co się wpakowałam. Przełknęłam jednak ślinę, po czym pomogłam nakierować przyczepę blisko stajni. Bałam się tego, że Nightmare zacznie naprawdę szaleć, zwłaszcza, że przechodząc tu, zauważyłam sporo czerwieni. Nigtmare nie znosi tego koloru, bardziej niż obcych ludzi. Stajenni byli gotowi pomóc przy przeprowadzeniu wałacha do stajni, ja jednak najpierw uprzedziłam ich o nerwowym zachowaniu konia.
Cudem, tym razem koń był spokojny. Może to dzięki lekom, które dostał przed podróżą, jednak byłam naprawdę szczęśliwa, że obyło się bez żadnych ekscesów.
Idąc z telefonem w ręku, z włączonym aparatem patrzyłam jak konie pasą się na łąkach oraz jak żwawo galopują po zielonej trawie. Teraz, po przyjeździe do nowego miejsca, byłam tu obca i nie znałam żadnych ludzi, a Nightmare od zawsze lubił chodzić swoimi ścieżkami.
Wracając do akademii, myślałam o tym, co właściwie mnie tu przywiało. Nigdy nie myślałam o tym, że pewnego dnia konie staną się moim hobby, a nawet pasją. W dniu kiedy kupiłam Nightmare, wszystko się zmieniło. Ten koń został moim oczkiem w głowie.
W jednej chwili, musiałam się zbyt zamyślić, bo wpadłam na kogoś. Straciłam równowagę i upadłam na ziemię. Uderzyłam z impetem plecami o twardą ziemię. Spojrzałam na osobę, na którą wpadłam.
Save?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz