poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Od Milo cd. Save

Przyznam, że akcja z króliczkiem była dosyć...dziwna. Postanowiłem jednak nie przejmować się nią i wyciągnąłem rękę po telefon dziewczyny. Na tapecie był biały królik. Wstukałem cyfry i oddałem Save jej własność. Szliśmy chwilę w milczeniu w stronę stajni.
- Może skoczymy do miasta?- zapytałem, kiedy zobaczyłem mój samochód.
- W sumie...to całkiem dobry pomysł.- Save uśmiechnęła się.
Skoczyłem szybko po kluczyki, a ona po coś cieplejszego. Robiło się chłodno. Kiedy zeszła otworzyłem jej drzwi do auta. Po chwili wyjeżdżaliśmy już przez bramę akademii. Zobaczyłem kątem oka, że patrzy na radio. Leciała beznadziejna muzyka.
- W schowku są płyty.- powiedziałem nie spuszczając wzroku z jezdni.
- Czego słuchasz?- zapytała otwierając schowek.
- Hmm, wszystkiego. Przejrzyj, może coś ci się spodoba.
- Prawdę mówiąc to nie kojarzę większości...
Uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle pisnęła. Ktoś inny mógłby się przestraszyć tego pisku. Spojrzałem na nią. Podgłośniła radio.
- Kocham Sheerana!- powiedziała zatrzaskując schowek.- A ty?
- Szczerze mówiąc...może być.- jej entuzjazm był zbyt uroczy, żeby go psuć.
Dojechaliśmy do miasteczka, kiedy Ed dotarł do drugiej zwrotki. Save śpiewała razem z nim. Zgasiłem silnik i teraz wnętrze samochodu wypełniał tylko jeden głos.
- You're my pretty little Galway girl...
Zaśmiałem się na głos i spojrzałem na nią. Może jednak? Zapanowała dziwna cisza.
- Idziemy?- zapytała.
- Oczywiście.- wysiadłem i weszliśmy do sklepu.
Miałem nadzieję, że nie ma tam działu zoologicznego. Wziąłem koszyk i wrzuciłem do niego paczkę orzechów i kiść bananów. Save podrzuciła mi tabliczkę czekolady i jakieś czasopismo. Przeszedłem do działu z alkoholami i wybrałem dwa białe wina. Zapłaciłem za nasze wspólne zakupy i wyszliśmy ze sklepu.
- Co teraz, madame?
- Ponure to miasteczko.- skrzywiła się.- Wracajmy do Akademii.
- Wedle życzenia.- zaśmiałem się.

~ W AKADEMII ~

Odprowadziłem Save do pokoju i wróciłem do siebie. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Dopiero teraz poczułem zmęczenie, byłem przecież na nogach od 4. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Przez chwilę walczyłem ze sobą, ale ostatecznie wstałem i nacisnąłem klamkę.
- Przecież dostałaś swoją czekoladę...- uśmiechnąłem się, ale kiedy podniosłem wzrok zobaczyłem jakiegoś chłopaka.- Sory, spodziewałem się kogoś innego.
- No stary już kogoś wyrwałeś?- zapytał chłopak szczerząc się.- Jestem Miles. Słyszałem, że jesteś nowy i postanowiłem przełamać lody.
- Milo.- uścisnąłem jego rękę.- Wejdziesz?
Otworzyłem wino i nalałem mu trochę do plastikowego kubka.
- Wybacz mi te luksusy, ale jeszcze się nawet nie rozpakowałem.
- Nie ma sprawy. A jak ci się u nas podoba?
Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo zadzwonił mój telefon.
- Tak?- zapytałem, jakiś nieznany numer.
- Hej, tu Save. W sumie to nie mam nic do roboty. Spotkamy się?
- Przepraszam cię, ale jestem zajęty.- powiedziałem patrząc na Milesa.
- Męska narada!- krzyknął Miles.
- No dobrze, rozumiem. To do jutra...
Usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia.

Save?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz