wtorek, 15 sierpnia 2017

Od Save C.D. Milo

Nie byłam do końca pijana. Trochę wypiłam, jednak nie dużo. Nie chciałam przesadzać, dopiero wyszłam ze szpitala. Korytarz był ciemny. Spojrzałam na wiszący zegarek. W pół do pierwszej. Wow, szybko. Nagle zakręciło mi się w głowie. Utrzymanie się na szpilkach po paru kieliszkach wina i wódki było wyzwaniem. W końcu doszłam do drzwi mojego pokoju. Po paru próbach włożenia klucza do zamku otworzyłam je. Zdjęłam szpilki i podrptałam do szafy po moją piżamę, pandę. Zasłoniłam zasłony i poszłam do łazienki. Gorący prysznic załatwił wszystko. Wyskoczyłam z pod prysznica, wytarłam i ubrałam pandę. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Ciekawe co robił Milo? On się umie bawić. To nie towarzystwo dla mnie. Włączyłam "Galway Girl". Zaczęłam śpiewać:

She played the fiddle in an Irish band
But she fell in love with an English man
Kissed her on the neck and then I took her by the hand
Said, "Baby, I just want to dance"

Ta piosenka kojarzyła mi się z Milo. Wtedy jak śpiewałam to w jego aucie. Jak pozwolił mi to puścić. Na drugi refren zaczęłam skakać po pokoju. Nagle przez drzwi wparował... Milo?! Co zobaczył? Ano skaczącą w rytm "Galway Girl" pandę.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam.
- Chciaaaałem sprawdzić jak... jak się czuuujesz. - wyjąkał.
- Jesteś pijany, wyjdź! - syknęłam i wyprowadziłam chłopaka z pokoju.
Słyszałam jeszcze jak przed drzwiami darł ryja:

GALŁEJ GERL!

Westchnęłam. Jeśli nie pójdzie, będę musiała go odstawić albo na tą imprezę, albo do siebie. Ej, jeśli nas przyłapią? Nieee, ludzie. Są wakacje! Krzyk przyjaciela nie ustawał. Otworzyłam drzwi z poważną miną.
- MILEEEES. Panda przyszła. - wydarł się na całe gardło. - EDWAAARD.
- Cicho być. Idziesz na imprezę dalej czy odprowadzić Cię do pokoju? - mruknęłam.
- O mamuusia. - zaśmiał się głupio. - Mamusiu ty też piłaś!
- Ale nie do przesady. Milo, do pokoju? - zapytałam jeszcze raz.
- Nieee!!! Do Edaaa! - przybrał pozę superbohatera. - Ziuu!
Wzięłam go za nadgarstek i prowadziłam do pokoju numer siedemdziesiąt siedem. Uh, daleko.
- Pani pandooo...
- Morda. Nie lubię tak pijanych ludzi. - spojrzałam na niego. - Idiota. - szepnęłam pod nosem.
Pokój siedemdziesiąt siedem. Otworzyłam drzwi. Otworzył mi jakiś chłopak.
- Macie, Milo. Jak widzicie spierdolił Wam. - popchnęłam kolegę na chłopaka.
Poczułam, że tym razem Milo trzyma mnie za nadgarstek.
- Choooodź do nas. - zażądał.
- Spadaj. - wyzwoliłam się.
- O jaka uparta. - dodał jakiś facet z tyłu.
- Wal się. - odwróciłam się i ruszyłam biegiem do mojego pokoju.
Co trochę obracałam się by zobaczyć czy ktoś za mną nie biegnie. Nikt. Wtem wpadłam na jakiś chłopaków. Szli przede mną, gdy akurat odwróciłam się do tyłu. Zaczęli się śmiać, ale jeden podał mi rękę.
- Wszystko dobrze? - zapytał.
- Mam piżamę pandy, wpadłam na Was, boli mnie głowa, właśnie odprowadziłam pijanego przyjaciela... TAK JEST WSZYSTKO W PORZĄDKU.
Wybuchnęli śmiechem.
- Słodka jesteś. - stwierdził jeden.
- Błagaaam. Za dużo jak na dziś. - prychnęłam jednak było za późno, bo jeden z nich wziął mnie na ręce.
Czułam alkohol. Dużą ilość.
- Puść mnie. Chcę iść spać. - trzepałam się.
- Pójdziesz... ze mną... - sapnął i pobiegł przed siebie zostawiając kolegów z tyłu.
Gdy zwalniał, zodołałam oswobodzić się i zeskoczyłam na podłogę. Wróciłam biegiem do siebie. Napotkałam tamtych po drodze. Jeden szepnął "Uciekaj, biegnie za Tobą." . Przyspieszyłam i lada moment byłam w pokoju. Zamknęłam się i rzuciłam na łóżko. Nie mogłam spać.
*Ósma*
Zasnęłam o... o piątej. Myślałam o tym wszystkim. O Milo, tym chłopaku. Kurde, czemu nie znam żadnej dziewczyny? Ubrałam czarną sukienkę na codzień. Dostałam SMSa.

Mam kaca.

Milo. Mówiłam?

Milo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz