czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Ryana CD Save

Zdziwiłem się, widząc zmiętoloną karteczkę przy telefonie. Dyskretnie się rozejrzałem, sprawdzając, czy Save nie spogląda zza drzwi, jednak zobaczyłem, że były zamknięte, więc nie martwiłem się już i rozwinąłem kartkę. Uśmiechnąłem się, widząc zapisany tam numer telefonu – szybko włączyłem telefon i go zapisałem, mając nadzieję, że należał do Save.
Wychodząc z pokoju czułem, że na twarzy miałem ogromny uśmiech. Próbując go stłumić zapewne wyszło coś w rodzaju maksymalnie wykrzywionego grymasu, jednak starałem się nie zwracać na niego uwagi. Zanim nacisnąłem srebrną klamkę, wsunąłem smartfon do tylnej kieszeni bojówek, po czym wyszedłem z pokoju.
I to z jeszcze większym uśmiechem.
– Jestem, spokojnie – zaśmiałem się. – Już myślałem, że uciekłaś – stwierdziłem, kiedy byliśmy w drodze na stołówkę.
– I tak nie miałabym dokąd. – Wzruszyła ramionami.
– Jak to mówią – dla chcącego nic trudnego. – Uśmiechnąłem się, po czym założyłem jeden kciuk za szlufki spodni.
Omal nie przeoczyłem wejścia do stołówki. Zapatrzony w jakieś odległe drzewa za drzwiami, praktycznie minąłem pomieszczenie. Jednak widząc, że Savannah skręcała, w ostatniej chwili podążyłem za nią. Póki co stołówka była pusta, więc nie było problemu ze znalezieniem stolika, jednak najpierw trzeba było wziąć coś do jedzenia.
Widząc różne różności, nie wiedziałem, na co się zdecydować. Po krótkiej chwili intensywnego myślenia wziąłem wielki talerz różnych, egzotycznych potraw i jedno, zielone jabłko oraz sok w kartoniku i ze słomką, po czym z cichym stuknięciem położyłem to na wolnym stoliku. Dosiadła się do mnie Save, która wzięła jakąś małą porcję czegoś podejrzanego.
– Ty serio to wszystko zjesz? – zapytała zdziwiona, wskazując na mój talerz. – I to sam?
– Zawsze tyle jem. – Wzruszyłem ramionami, po czym z premedytacją wciągnąłem dwie frytki. – Mam dobrą przemianę materii... Chociaż tłuszczyk pewnie grzeje w zimie – powiedziałem rozmarzony i zachichotałem, wyobrażając sobie samego siebie z tłuszczykiem na brzuchu.
Save uśmiechnęła się i wzięła za jedzenie swojej porcji. Zjadła pierwsza, podczas kiedy ja jeszcze soliłem frytki, bo cały czas mi czegoś w nich brakowało. W końcu skończyłem, ale zostało jabłko – podrzuciłem je parę razy w dłoni i stwierdziłem, że zostawię je na później. Powiedziałem do Savannah, że zaraz wrócę, po czym w parunastu susach doskoczyłem do swojego pokoju. Rzuciłem jabłko na łóżko, jednak siła odrzutu sprawiła, że poturlało się prosto na podłogę. Machnąłem lekceważąco ręką i zszedłem po schodach, zeskakują po dwóch stopniach naraz.
Save zastałem w drzwiach akademii. Podszedłem do niej, a ta, słysząc kroki, odwróciła się. Jak zawsze przepuściłem ją w drzwiach, a kiedy stanęliśmy przed akademikiem, nie wiedziałem, dokąd zmierzaliśmy.
– Skoro już trochę tu jesteś... Oprowadzisz mnie? – zapytałem z chłopięcym uśmiechem.
– Jasne – skinęła głową Save, po czym skręciła i zaczęła iść wybrukowaną ścieżką.
Z daleka dojrzałem grupkę innych uczniów. Widząc mnie z Save zaczęli się uśmiechać pod nosem, jednak nie zwróciłem na to uwagi. Najwyraźniej dziewczyna nie cieszyła się tutaj dobrą reputacją – czas najwyższy to zmienić.
– Z czego to się tak śmiejecie, chłopcy? – zawołałem prowokująco, pewnym krokiem podchodząc do kółeczka towarzyskiego.
Samiec alfa zmierzył mnie wzrokiem, po czym wybuchnął śmiechem.
– Lepiej się z nią nie pokazuj – zaczął nagle rozbawiony, wskazując na Save – bo i ciebie wezmą za wariata. A widzę, że całkiem fajny z ciebie typek.
Uśmiechnąłem się drwiąco. Zauważyłem, że w dłoni trzymał kluczyki do samochodu – oceniając swoje możliwości i dyskretnie rozglądając się, podszedłem do chłopaka i gwałtownym ruchem wyrwałem mu kluczyki. Bez wahania rzuciłem je na jeden z dachów, specjalnie niedaleko klapy wejścia. Podszedłem do niego jeszcze bliżej i prosto do ucha szepnąłem z kpiną:
– Tym razem tatuś albo mamusia nie pomogą, co?
Nie czekając na odpowiedź, odwróciłem się i wróciłem do Save. Ta nie wiedziała co powiedzieć, więc zamiast tego mruknąłem:
– Mam nadzieję, że koleś nie zniszczy mi reputacji.

Save?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz