środa, 30 sierpnia 2017

Od Phoebe cd. Oliego

W pokoju panowała cisza i ciemność. Leżałam oparta o obejmujące mnie ramię Oliego. Myślałam co się własnie dzieje. On też jeszcze nie spał. Rozpoznałam to po tempie oddychania.
- Oli?
- Śpij już...
- Nie jesteś taki zły...
Wtuliłam się w niego i po chwili zasnęłam.

~ rano ~

Kiedy się obudziłam, na początku nie mogłam sobie przypomnieć gdzie jestem. Leżałam twarzą do ściany. To pewnie dlatego. Przewróciłam się na drugi bok. Coś zaczęło mnie uwierać w plecy. Podniosłam się i obmacałam prześcieradło. Okruszki chleba? Serio? Usiadłam i zamknęłam oczy. Chyba zjadłam pierwszy posiłek od kilku dni. Nie powiem żebym była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Mimo to muszę przyznać, że czułam się świetnie. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam w bryczesy. Już dawno nie miałam takiej ochoty pojeździć konno. Zbiegłam po schodach i ruszyłam do stajni. Kilka mających nadzieję na posiłek koni zarżało na mój widok. Minęłam je i podbiegłam do boksu ze złotą tabliczką Soundtrack. Koń wystawił głowę i próbował mnie chwycić za rękę.
- Odwal się psycholu.- podrapałam go nad okiem.
Wzięłam rzeczy z siodlarni i zaczęłam ogarniać konia. Kiedy skończyłam ostatnie kopyta, podniosłam się i prawie wybuchnęłam śmiechem, gdy zobaczyłam profesor Mayson. Odwróciłam się i zaczęłam rozczesywać ogon.

- Dobry dzisiaj byłeś.- poklepałam konia po szyi, zjeżdżając z placu.
Postanowiłam na zakończenie treningu przejechać się stępem do lasu. W pewnym momencie usłyszałam nawet burczenie w brzuchu. Dziwne. Wracając zastanawiałam się czy mój dobry nastrój jest spowodowany spędzeniem wczorajszego wieczoru z Olim. Może powinnam z nim pogadać? Postanowiłam zrobić to od razu po powrocie. Soundtrack szedł z głową nisko nad ziemią, a wodze wisiały luźno wzdłuż szyi. Nagle zadarł głowę i stanął w miejscu. Próbowałam dostrzec to co on, ale nie udawało mi się to. W pewnym momencie przez drogę przebiegł lis. Ogier nawet nie drgnął. Uśmiechnęłam się i zawróciłam do stajni.

Z wysiłkiem wrzuciłam siodło na najwyższy wieszak. Zawisło na krawędzi, ale wiedziałam, że i tak zaraz spadnie. Przeklęłam pod nosem i zdjęłam je zanim uderzyło mnie w głowę. Stałam tak z nim przez chwilę, zastanawiając się co mam zrobić.
- Pomogę ci.- przeszedł mnie dreszcz, kiedy usłyszałam głos Victora.
Chłopak delikatnie wziął ode mnie siodło i bez trudu wrzucił je na wieszak. Stał przez chwilę tyłem do mnie. Zaczęłam panikować. Nie byłam pewna jak jest między nami oraz co do niego czuje. W końcu odwrócił się i rzucił mi blady uśmiech. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć. Cokolwiek. Wtedy zobaczyłam za jego ramieniem znajomą twarz. 
- Muszę lecieć.- minęłam Victora i podeszłam do Oliego.

Oli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz