środa, 29 marca 2017

Od Zain`a cd. Georgii

Wyłożyłem pierwsze rzeczy z walizki, rozkładając je wokoło siebie. Stworzyłem coś w rodzaju pola minowego, bo przedmioty wręcz walały się po całej podłodze, uniemożliwiając przejście. Jedynie kotka nie przejmowała się porozkładanymi ubiorami, ostrząc sobie na niektórych pazurki i pozostawiając swoją szarą sierść. Gdy dorwała moją ulubioną bluzę, trzeba było dociągnąć ją od tego morderstwa. Uniosłem ją w górę, próbując odczepić przyczepiony do pazurów ubiór. Uratowałem jej życie, siadając na łóżku i kładąc sobie Shari na kolanach.
-Nie wolno drapać, mówiłem przed wyjazdem. Jednak chyba potrzebujesz takiego monitoringu jakim były moje siostry - przejechałem dłonią i chudziutkim grzbiecie zwierzęcia- Tylko na chwilę - odparłem, kładąc się na łóżku i przymykając oczy. Po chwili powieki jednak stały się tak ciężkie pod wpływem głośnego mruczenia Shariki przy moim uchu, że je zamknąłem. I chyba zasnąłem, zapominając całkowicie o pobycie Georgii w moim pokoju.
Obudził mnie jednak skrzyp drzwi. Otworzyłem jedno oko, spoglądając z uśmiechem na skrzywioną minę dziewczyny. Przeniosła na mnie swoje oczy.
-Próbujesz się dyskretnie wymknąć? - przekręciłem głowę, ostrożnie zdejmując sobie kota z szyi i ramienia.
-Nie. Coś ty... Nie chciałam was budzić - wzruszyła ramionami, tłumacząc się.
-Ja wiem, że moje towarzystwo jest męczące, ale żeby uciekać... - zaśmiałem się, potem zaciskając usta i opierając brodę o splecione dłonie.
-A żebyś wiedział, że próbowałam - przewróciła oczami, omijając poszczególne sterty ubrań i innych rzeczy.
Spuściłem wzrok, patrząc to na stopy to na puste, otwarte szafy.
-Poczuj się mym niewolnikiem. Nie wypuszczę cię dopóki mi nie pomożesz. Jak już wpadłaś do paszczy lwa to się nie uwolnisz - uklęknąłem przed walizkami i odłożyłem jedną pustą gdzieś w kąt. Oczywiste, zamiast jej od razu schować, robię sobie więcej roboty. Dlaczego nie?
-Skoro stawiasz tak sprawę... Chyba nie mam wyboru? - uniosła bezradnie ręce do góry i podeszła, siadając po drugiej stronie.

-Skończone - opadłem na łóżko, przygniatając Sharikę, która chyba obrażona przeniosła się na parapet gdzie ostatnie padały promienie dzisiejszego słońca.
-Więcej nie mogłeś spakować - Georgia zamknęła szafę i załapała się pod boki, stwierdzając.
-Nie. Rodzinie zabrakło walizek. Wziąłbym wtedy ze sobą jakieś słodycze - wyszczerzyłem się, siadając- Wyobrażasz sobie torbę pełną słodyczy? Postać idealna pod każdym względem - przewróciłem oczami.
-To zwalniasz mnie już z pełnienia obowiązków?
-Niech będzie - kiwnąłem głową- Jutro rano wybieram się na małą wycieczkę po terenach. Wypadałoby zapoznać Morrigan z dalszym otoczeniem- o ile dobrym pomysłem jest wypad do lasu - tak czy inaczej, jeśli chcesz możesz skoczyć razem z nami. Będziesz moim zabezpieczeniem w razie upadku na twardą ziemię bądź zderzeniem z przypadkowo rosnącą brzozą na drodze.
Dziewczyna uniosła brwi w uśmiechu. Zrobiłem zdziwioną minę, mówiąc jej, że normalny jest widok głowy konia nade mną, który właśnie całkiem przypadkiem zrzucił mnie z siebie.

Georgia? c;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz