niedziela, 12 marca 2017

Od Liama do Scarlett

Nie chciałem nawet myśleć o wyjeździe do akademi. To całe pakowanie i wczesny wyjazd, i to na dodatek w sobotę. Thomas upierał się, że mnie tak zawiezie i nie chciał słyszeć słowa sprzeciwu. Czasem był naprawdę wkurzający. Wczesnym rankiem załadowałem bagaże do auta, a na tylnym siedzeniu znalazły się dwa psy. Miałem wsiadać za kierownicę, kiedy ujrzałem tam mojego brata, który tym samym dał mi do zrozumienia, że ja jestem tylko pasażerem. Pojechaliśmy do stadniny po Fox'a. Jemu to w sumie było wszytko jedno, czy za kilka godzin znajdzie się na ciepłych Hawajach czy na skutej lodzie Alasce, co za różnica. Po pół godzinie przygotowań ogiera i pakowania całego sprzętu do auta gdy w końcu przyczepa do transportu była przymocowana do auta, koń bez problemu wszedł do środka i zaczął jeść jedzenie przeznaczone na podróż.
****
Wjechaliśmy na drogę, prowadzącą w stronę akademi. Dookoła znajdowało się dużo lasów i rozległe polany. Coś mi się wydaje, że jutro będzie dobry czas na zniknięcie z akademi i wyjazd w teren. Skręciliśmy w potężną bramę i wjechaliśmy na żwirową drogę. Tereny dookoła obiektu były w olśniewającym stanie. Minęliśmy czworobok, parkur i kilka pastwisk, a na nich dumne i zadbane konie skubiące świeżą trawę.
- Nieźle się ustawiłeś- powiedział pod nosem mój brat
Zaśmiałem się pod nosem. Bardzo ucieszyło mnie to, że od teraz będę się uczył i trenował w takiej szkole jak ta, ale jednocześnie nie za bardzo chciałem opuszczać rodzinne strony i zostawiać matkę samą, która i tak już swoje przeszła. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Thoma.
- Jesteśmy- odparł gdy zaparkował auto przed ogromnym, starym, ale w bardzo dobrym stanie budynkiem
Oboje wysiedliśmy z auta. Skierowałem się w stronę biura, gdy Thomas w tym czasie wyprowadzał Foxtrotta z koniowozu, żeby już dłużej tak nie stał. Pogoda była piękna, ale znając życie dotarcie do samej stadniny, a potem akademika będzie dla mnie wyprawą w nieznane. Całe te tereny były ogromne, a nie widziałem wszytkiego! Zapukałem w drewniane drzwi i lekko uchyliłem drzwi. W środku siedział mężczyzna, zapewne właściciel. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Liam?- spytał przyjaźnie
- Tak- odparłem i stanąłem naprzeciwko mężczyzny po drugiej stronie biurka
Musiałem wypełnić kilka rzeczy, a potem w skrócie powiedziano mi gdzie się co znajduje. Dostałem plan zajęć i treningów oraz klucz do pokoju - 4.
- Boks twojego konia, Foxtrotta, znajduje się zaraz za siodlarnią. Nie powinieneś miec problemów- powiedział miło mężczyzna
Podziękowałem i opuściłem biuro. Najpierw udałem się do pokoju i odłożyłem walizki oraz zostawiłem tam psy. Miałem nadzieję, że nie rozsadzą tego pokoju. Potem znów udałem się do auta i wziąłem konia. Muszę przyznać, że mój brat przydał się na coś i pomógł mi ze sprzętem. Zaraz potem opuścił tereny akademii i wrócił w drogę powrotną do domu. Jednak nie przewidział całej sytuacji, bo przyjechaliśmy tu moim autem, ktore zostawało wraz ze mną na terenie akademii. Chłopak musiał wezwać taksówkę do miasta, a potem musiał jechać pociągiem.
Wprowadziłem konia do czystego, przestronnego boksu. Ogier był bardzo podekscytowany. Nowa okolica, zapachy, konie. Ściągnąłem z niego rzeczy przeznaczone do transportu, ktore go zabezpieczały. Zostawiłem tylko cieńką derkę. Dałem ogierowi na odchodne jabłko i wyszedłem z boksu. Udałem się do siodlarni do której nie miałem daleko. Z pomieszczenia wyszła bruneta i udała się do boksu jakiegoś konia, zapewne swojego. Odłożyłem sprzęt samca na właściwym miejscu. Nie kręciło się tu za dużo osób. Może to i dobrze? W sumie sam nie byłem do końca pewny. Na ławce ustawionej pod ścianą zauważyłem telefon. Pomyślałem, że mój należeć do dziewczyny, która kilka sekund wcześniej wyszła z siodlarni i poszła do boksu karego ogiera. Wziąłem telfon i poszedłem w stronę dziewczyny, która czyściła samca.
- Nie zgubiłaś czego?- spytałem beznamiętnym tonem, gdy podszedłem pod same drzwiczki boksu i pokazałem telefon
Dziewczyna odwróciła się w moja stronę i na widok telefonu oczy jej się zaświeciły. Jednak nie myliłem się co do właściciela zagubionej rzeczy.

Scarlett? Wybacz za jakieś błędy xd piszę z telefonu x3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz