czwartek, 16 marca 2017

Od Mikela cd Ever

Gdy zniknąłem za drzwiami stajni spojrzałem kilka razy na dziewczynę wraz z jej koniem. Uśmiechnąłem się mimowolnie bowiem wydawała się być ona bardzo ciekawą i uroczą postacią. Gdy udało mi się przemierzyć prawie całą stajnię dotarłem do siodlarni, skąd zabrałem siodło, czaprak, ochraniacze oraz sznur. Bres nienawidził ogłowia dlatego musiałem używać bardziej naturalnych metody by móc na nim jeździć. Wróciłem do ogiera i wyczyściłem go porządnie. Na szczęście koń zajęty był jedzeniem i nie przeszkadzała mu obecność kopystki na kopycie lub szczotki na grzbiecie. Kiedy udało mi się go wyczyścić pogładziłem go po szyi po czym wyszedłem z boksu i zabrałem ze sobą sprzęt.  Gdy skończyłem złapałem konia za kantar i wyprowadziłem go ze stajni. Stanąłem w pobliżu dziewczyny i jej konia przyglądając się parze przez chwilę. Kiedy zobaczyłem, że Ever ma problem ze strzemionami podszedłem do niej by jej służyć pomocą. Nie obawiałem się faktu, że Bres pozostał sam, bo miałem go na widoku po za tym nie miał zwyczaju oddalać się ode mnie, kiedy wiedział, że szykuje się jazda. Rwał się do treningów.
- Jedziemy na krytą czy otwartą? - zapytała dziewczyna.
- Na krytą, zaraz będzie padać. - Uśmiechnąłem się do niej po czym wróciłem do mojego ogiera i bez problemu wskoczyłem w siodło. Czarny zmierzył mnie wzrokiem, a ja poklepałem go po łopatce lekko. Nagle usłyszałem dziwny szelest. Rozejrzałem się w okół i zauważyłem fruwającą jednorazową torbę. Bresowi udzielił się obecny stan srokatego konia, Pirata. Wyczułem od niego lekkie zdenerwowanie, więc dałem mu lekką łydkę i podjechałem w stronę dziewczyny. Kiedy reklamówka przefrunęła pod kopytami ogiera, a on sam zaczął się wspinać wyciągnąłem rękę w stronę jego pyska i chwyciłem stanowczo jego wodze tuż pod chrapami. Z sekundy na sekundę był już coraz bardziej spokojny. Kiedy zagrożenie odfrunęło, a koń zdołał się uspokoić puściłem go i wycofałem Bresa.
- Jasne. Prowadź. - Uśmiechnąłem się do dziewczyny. - Pospieszmy się lepiej zanim znowu się to powtórzy. Będę musiał kogoś odwiedzić i to zgłosić, bo to nie tylko Pirat może się spłoszyć. - Westchnąłem po czym dałem łydkę Bresowi, a ten ruszył i po chwili wyprzedził parę obok. Otworzyłem halę przed dziewczyną i przepuściłem ją po czym sam wjechałem na końcu na nią i zamknąłem potężne drzwi.
- Co dzisiaj? - Zaśmiałem się i spojrzałem na łeb Bresa. - Przykro mi stary, dzisiaj nie ma pogody na tor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz