środa, 29 marca 2017

Od Naomi do Liama

Wstałam dość wcześnie, niż przypuszczałam, albowiem gdy spojrzałam na ekran telefonu wybiła 5:55 . Już o tej godzinie słońce wspięło się wysoko nad horyzont, przez co chętniej odrzuciłam kołdrę i poczłapałam do łazienki. Cały czas myślałam o zachowaniu Mefista. Lecz dębowanie to tylko cząstka jego charakteru. Gorączkowo modliłam się, aby na dzisiejszym treningu nie pokazał tego, na co go stać.
 Po szybkim ogarnięciu się w łazience ubrałam dziś na jazdę swoje ulubione białe bryczesy, czarne sztyblety z czapsami, niebieską koszulkę z napisem "Perfect Jump" oraz z uwagi na pogodę wiosenną granatową kurtkę. Tak ubrana pobiegłam do stajni, aby zdążyć zrobić rozgrzewkę Fantastic'owi na lonży. W całym budynku było troszkę tłoczno, przez co nie czułam się komfortowo.
Wbiegłam niczym strzała do siodlarni po sprzęt. Dobrym ułatwieniem dla mnie było najzwyklej zostawić skrzynię ze szczotkami przed boksem ogiera. Z siodłem, czaprakiem i ochraniaczami na rękach oraz lonżą i ogłowiem na ramieniu wyszłam z siodlarni, kierując się do boksu karusa.
Ogier widząc w moich rękach cały sprzęt, parsknął na mnie złowieszczo i wycofał się na swój własny padok. Z lonżą w rękach poszłam w ślad za ogierem. Jedyna opcją aby go złapać było zapędzenie go w róg. Lecz sprytny Dancer wie, jak mną manipulować.
Zalana potem biegałam w te i wewte za ogierem. W końcu poddałam się i rzuciłam na środek wybiegu lonże w geście kapitulacji. Obracając się na piętach, wróciłam do środka budynku i usiadłam na beli siana obok odłożonego sprzętu. Odwrócona plecami do wejścia na padok, czekałam.
Po chwili usłyszałam powolny stukot kopyt oraz oddech konia na karku. Odwróciłam głowę w stronę Mefista stojącego za mną, z lonżą w pysku. Pogłaskałam go czule po pysku i szyi.
Gdy zobaczyłam, że zostało mi niecałe 15 minut do porannego treningu, spięłam się i jak najszybciej wyczyściłam i osiodłałam wierzchowca. Nie starczyło mi już czasu na jakąkolwiek rozgrzewkę poza czworobokiem, bez obecności innych koni. Wierzyłam w to, że trening ujeżdżenia przesiedzę bezpiecznie w siodle.
Z wodzą w ręce i ogierem u boku wyszłam ze stajni, kierując się na czworobok. Po drodze napotkałam płot,który pomógł mi wspiąć się na grzbiet Mefista. Cały czas w pamięci tkwi bolesne wspomnienie, jak wsiadałam pierwszy raz na Dancer'a z odbicia i lekko zdezorientowany ogier uciekł w pole, zostawiając mnie z poobijanym tyłkiem.
Na czworoboku było już dużo koni z jeźdźcami na grzbietach, ustawionych w szeregu. Również do nich dołączyłam, lecz z pewnym odstępem. Nie chciałam, aby Mefisto zaczął ogierzyć i próbować zdominować konia stojącego obok.
Po chwili na czworobok wjechała nasza trenerka ujeżdżenia, pani Morgan. Na początku zarządziła kilka okrążeń stępem, kłusem i galopem przed nauką podstawowych figur. Podczas rozgrzewki jechałam na końcu, wypatrując Liama. Fantastic Dancer wyczuł, że nie skupiam się na kontrolowaniu nim. Zarzucił łbem, ciągnąc za wędzidło.
 -Smith, gdzie ty masz palcat? Po to on jest aby okiełznać takie konie!- krzyknęła trenerka.
 Palcat. Gdyby Mefisto widział w mojej ręce palcat, dawno leżałabym na ziemi pokiereszowana. Ogier panicznie boi się palcatów, ostróg i innych pomocy jeździeckich. Już jako źrebak był maltretowany za agresywne zachowanie, co pogłębiło nieufność i agresję wobec obcych. Dlatego został porzucony w starej stodole na pastwę losu,bo nikt nie chciał podejmować się jego tresurze.
Dancer otoczony ze wszystkich stron wykorzystał chwilę i wierzgnął z całej siły ,powodując że utraciłam równowagę i poleciałam nad szyją konia.
Dzięki, Mefisto...
 Wstałam i otrzepałam się z piachu. Gdy zobaczyłam, jak koń szuka drogi ucieczki pomiędzy łańcuchem koni, a instruktorka zbliża się do niego,  aby złapać za wodze, ogarnęło mnie przerażenie. Ile sił w nogach podbiegłam do ogiera, aby złapać go i wyprowadzić w spokojne miejsce.
Nagle pani Morgan podeszła do mnie, patrząc na mnie tak,jakbym kogoś zabiła.
-Panno Smith, wie pani jakie zagrożenie stanowi ten koń?! Gdzie ma pani palcat, który obowiązuje na lekcjach ujeżdżenia? Jeśli nie potrafi pani nad nim zapanować, to najlepiej będzie aby...- nie dokończyła swojego kazania, bo puściły mi nerwy.
- Fantastic Dancer nie jest groźny! Nie będę używała palcatu, aby powodować u niego strach tylko po to, aby pani była zadowolona! I najlepiej będzie, aby zajęła się pani własnym koniem!- wykrzyknęłam kobiecie wszystko w twarz, przez co zrobiło mi się trochę głupio, bo usłyszeli to inni. Lecz widać że słowa wprawiły panią Morgan w osłupienie.
Cała trzęsłam się z furii i złości, lecz czułam wewnętrzny triumf. Nie pozwolę nikomu mówić o moim koniu, że jest niebezpieczny. Chwyciłam za wodze Mefista i wróciłam do stajni, gdzie szybko ściągnęłam sprzęt z jego grzbietu. Ogier był cały spocony, a w jego oczach cały czas kryło się przerażenie. Objęłam spoconą szyję karusa, powodując napływ łez. Dałam upust emocjom. Fantastic stał grzecznie, dając mi ochłonąć i wyrzucić z siebie negatywne emocje.
Dopiero teraz poczułam, jak ogromnie jestem głodna. Cały czas obejmując szyję karego ogiera, zaczęłam delikatnie masować okrężnymi ruchami palców mięśnie konia. Powoli rozluźniał się, przymknął lekko powieki i oparł pysk na moim ramieniu. Pocałowałam go czule, cały czas głaskając i przemawiając uspokajająco do niego. Opuściłam po cichu jego boks i skierowałam się do stołówki.
  W stołówce pustki. Parę osób siedzących niedaleko spojrzało na mnie, jak na wariatkę, lecz nie przejęłam się tym zbytnio. Usiadłam przy tym samym stoliku co wczoraj. Od razu zajęłam się sałatką. 
Lecz po chwili do stolika dosiadł się ktoś, mianowicie - Liam. Usiadł na przeciwko mnie. Spojrzałam na niego lekko zdziwiona.
- Jak tam? Panie spóźnialski?- spytałam z lekkim żartem w głosie i nałożyłam na widelec sałatkę.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem.
- Nawet nie wspominaj- odparł po chwili- A w ogóle- Jak tam pierwszy trening? Dużo mnie ominęło?- spytał.
Wzruszyłam ramionami.
-Powiedzmy, że dużo cię nie ominęło.-odparłam beznamiętnym tonem, ukrywając prawdę.- Oprócz tego, jak Mefisto dostał szału i zrzucił mnie z siodła, instruktorka wytknęła mi że Dancer to niebezpieczny koń a ja za to nakrzyczałam na nią- pomyślałam,lecz nie powiedziałam tego na głos.
-Aha...- podsumował Liam, zabierając się za swoje śniadanie.- Może... może pojechałabyś ze mną na ten tor crossowy,po zajęciach i treningach? Ostatnim razem jakoś przejazd mi nie wyszedł.- posłał mi uśmiech.
-Z chęcią- odparłam, wbijając w niego badawcze spojrzenie.- Mefistowi przydałaby się taka przejażdżka.

Liam???? ( tak wiem, możeszmnie zabić za to, ale no cóż.. ;3  x3)
PS: Scarlett powie Liam'owi o tym co się naprawdę wydarzyło na treningu podczas przejazdu przez tor ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz