wtorek, 14 marca 2017

Od Cole'a CD Mary

Pokonaliśmy tor w świetnym tępie. Konie zdecydowanie były w formie. Dalej pojechaliśmy spokojnym stępem. Dałem ogierowi luźną wodzę na co ten chętnie wyciągnął szyję.
- A... Co sądzisz o Raffaele'u? Jest naprawdę dobry... Mimo narowistej klaczy - spytała dziewczyna, zrównując się ze mną
Niedawno przyjechali znajomi Mary, ale nie miałem okazji ich lepiej poznać. Zamieniłem z nimi tylko kilka, pojedynczych zdań.
- Nie znam go za dobrze, więc nie chcę oceniać- odparłem po chwili z uśmiechem
Wjechaliśmy na otwartą przestrzeń. Avenger rozejrzał się zaciekawiony dookoła. Mara zaś puściła się galopem przez pole. W ogierze, aż się zagotowało. Nie mógł być gorszy. Oddałem mu trochę wodzy, a ten od razu wykorzystał okazję. Nie pozwoliłem mu się jednak rozpędzać. Dogoniliśmy Marę i Haru. Konie utrzymywały równy, szybki galop.
Koniec końców dojechaliśmy do niewielkiego wzniesienia, z którego rozciągał się widok na miasto. Konie dyszały po wysiłku lecz z czasem ich oddechy zaczęły się uspokajać.
- Wydaje mi się czy ktoś tam jedzie?- spytała Mara i zerknęła szybko na mnie
Spojrzałem w tym samym kierunku gdzie patrzyła dziewczyna. Rzeczywiście, niedaleko od nas jechały dwie postaci - jedna na siwku, druga na ciemnym kasztanie, przynajmniej tak mi się wydawało, gdyż z takiej odległości i w słońcu maść wierzchowca mogłabyć  zupełnie inna. Dwie osoby zmierzały ku nam. Okazało się, że byli to znajomi Mary.

Mara? Tak na szybko pisane, wybacz za długość :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz