Po pizzy, przeszliśmy się jeszcze po mieście, a potem wróciliśmy na tereny akademii.
****

Następnego poranka - była sobota. Miałem zamiar dzisiaj wziąć Avenger'a i popracować nad ujeżdżaniem. Ostatnio koń robił znaczne postępy w tej dyscyplinie co niezmiernie mnie cieszyło. Ubrałem się i poszedłem w stronę stajni. Zobaczyłem kilka innych osób przy swoich wierzchowcach. Ostatnimi czasy zrobił się tu dość spory ruch. Avenger wystawił głowę z boksu i zarżał przyjaźnie jak do niego podchodziłem. Wszedłem do boksu i pogładziłem ogiera po pysku. Av trącił pyskiem moją rękę na znak, że przydałoby się na start coś dobrego do jedzenia. Zaśmiałem się i podałem koniowi kawałek marchewki, na co on zadowolony ją pochłonął. Poszedłem po sprzęt do siodlarni i wróciłem z nim pod boks konia. Przeczyściłem go, a potem na jego grzbiet zarzuciłem niebieski czaprak, potem podkładkę pod siodło i samo siodło. Gdy koń był gotowy, udaliśmy się na czworobok. Była dzisiaj dosyć ładna pogoda, więc nie było sensu siedzieć na hali. Zrobiłem z koniem kilka kółek w stepie, aby się rozluźnił na początku. Potem kilka kółek w kłusie. Gdy przejeżdżałem koło bramy, zauważyłem zbliżającą się w naszą stronę dziewczynę wraz z koniem. Pojechałem dalej wyciągniętym kłusem lecz gdy znów przejechaliśmy koło bramy zatrzymałem się, bo dzewczyną z koniem była Mara wraz z Haru.
Mara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz