czwartek, 23 marca 2017

Od Jonatana Cd. Carmen

- Emmm... Chciałem zapytać czy... Nie pojechałabyś ze mną do schroniska? -spytałem i podrapałem się po szyi
Dziewczyna była wyraźnie zdziwiona, ale o dziwo zgodziła się. Weszła do pokoju i wyłączyła laptop.
- Daj mi chwilkę. Przebiorę się. -powiedziała
Z uśmiechem oparłem się o futrynę, a dziewczyna zniknęła w łazience.
***
Gdy Carmen była gotowa udaliśmy się na parking. Otworzyłem jej drzwi do auta..
- O proszę jaki dżentelmen. -zaśmiała się wsiadając
Jechaliśmy w milczeniu, co jakiś czas spoglądając na siebie. W pewnym momencie stwierdziłem, że włączę radio.
- Ooo! Zostaw, dobry kawałek! -powiedziała brunetka i zaczęła zabawnie kiwać głową w przód i w tył
***
Dojechaliśmy do schroniska. Odkąd wysiedliśmy z auta słyszeliśmy jazgot psów, czuliśmy odrażający smród. Psy gniotły się ze sobą w ciasnych boksach. Ciężko było przechodzić obok nich obojętnie.. Jeden kochańszy od drugiego..
http://www.plonsk24.pl/uploads/pub/news/news_412/zajawki/normal_a4a0887e4a4910d4577b5b1589dfac99005b9e22.jpg
Tak idąc i spoglądając na nie miałem ochotę wziąć je wszystkie. Nie mogę zrozumieć i nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy kupują psa czy kota na prezent, a potem, gdy "zabawka" już się znudzi wyrzucają ją na próg, lub przywiązują do drzewa. Masakra!
***
Idąc tak wzdłuż kojcy czułem jak łezka zaczyna kręcić mi się w oku, ale musiałem być twardy. Carmen nie powstrzymywała się od płaczu. Przytuliłem ją lekko. Tak zwany przyjacielski uścisk, ponoć pomaga. Dziewczyna otarła oczy i spojrzała na mnie. W pewnym momencie uwagę przykuł tak naprawdę niczym nie wyróżniający się, starszy psiak. Podeszłem do boksu, jego oczy nie miały już tej iskry w oku, był smutny, brak mu było nadziei. Na oko ma już ponad pięć lat, na ciele widać było wiele blizn, po czym można stwierdzić, że wiele już w życiu przeszedł. Jest to nieduży psiak w typie pit bull'a. Uśmiechnąłem się pod nosem.. Już wiedziałem, że to ten.
Poprosiłem wolontariuszkę o smycz. Powiedziałem, że muszę z nim wyjść. Carmen towarzyszyła mi przez cały czas.
- Dzięki, że ze mną przyjechałaś.. -posłałem jej szczery uśmiech
- Nie masz za co dziękować. -odwzajemniła uśmiech
***
Po spacerze zająłem się papierkową robotą. Niedługo po tym podjechaliśmy do weterynarza. Okazało się, że ma ciekawą historię kliniczną, w każdym razie jest zdrowy, a to najważniejsze.
Pół godziny później byliśmy już w akademii. Wysiadłem, otworzyłem Carmen drzwi i poszedłem po psa. Złapałem za smycz, a ten ładnie wyskoczył z auta. Uniósł w górę ogon i rozejrzał się bacznie dookoła. Nim weszliśmy do akademika kilkakrotnie zaszczekał.
- Dopiero się wprowadzasz, a już nam rabanu narobisz.. -zaśmiałem się
***
Weszliśmy do pokoju i zacząłem głaskać psiaka...

https://s.miauhau.pl/b/media/articles/1612/18/26495-opowiesc-wigilijna-wprost-ze-schroniska-czy-skonczy-sie-szczesliwie-3-animation.gif- Czuj się jak u siebie.. -uśmiechnąłem się przez cały czas go głaszcząc
- Myślałeś już jak go nazwiesz? -spytała Carmen
- Szczerze? Jeszcze nie.. Może Ty masz jakiś pomysł?

Carmen? Wybierz: Klif, Daddy, Buster

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz