wtorek, 14 marca 2017

Od Naomi do Liama

Weź się w garść dziewczyno!,skarciłam się w myślach. Otarłam szybko łzę.W stajni rozległy się kroki.
Obejrzałam się i moim oczom ukazał się mój ojciec z panią Stewart. Podeszli do nas, w ogóle nie zwracając uwagi na chłopaka. Zaczęli coś do mnie mówić, lecz mój wzrok podążył za wycofującym się chłopakiem. Coś w środku nakazało mi iść zanim, lecz dlaczego tego nie zrobiłam?
Z urywek rozmowy wywnioskowałam, że do mojego pokoju o numerze 7 zostały już zaniesione moje bagaże. Pani Stewart wyszła ze stajni, a tata wręczając klucze do mojego lokum powiedział.
-Pojadę już. Zadzwoń wieczorem.-przytulił mnie mocno, powodując nagły brak tlenu.
-Dam sobie radę, tato. Nie martw się.- uwolniłam się od jego uścisku.
Odprowadziłam rodzica na parking, gdzie stał nasz samochód.
- Trzymaj się!- zawołał, gdy wsiadał za kierownicę.
- Pa, tato...- szepnęłam, cały czas machając, póki samochód nie zniknął z pola widzenia.
Postanowiłam pójść do swojego akademickiego pokoju. Dopiero teraz spostrzegłam, jak mocno słońce przygrzewa, jak lekkie podmuchy wiatru rozwiewają moje włosy. Od razu przyszedł mi do głowy świetny plan.
***
Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko, bardzo wygodne łóżko. Przejrzałam szybko plan mojej grupy- zostało trochę czasu do kolacji, lecz nie miałam ochoty na żadne jedzenie.
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w błogą ciszę.W końcu podniosłam się i postanowiłam rozpakować swoje rzeczy. Gdy otwarłam walizkę, moim oczom ukazało się zdjęcie rodzinne, leżące na wierzchu ubrań. Wzięłam do ręki fotografię, przedstawiająca piętnastoletnią mnie, tatę oraz mamę na tle naszej małej stadniny. Zdjęcie sprzed trzech lat, tuż przed wypadkiem mamy,  przywołało falę wspomnień. Ze szklanymi oczami położyłam zdjęcie w ramce na szafkę nocną i zabrałam się za wypakowywanie reszty.
Po 30 minutach wyszłam z pokoju, zamykając go. Lekko podekscytowana ruszyłam wprost do stajni.
Zajrzałam do Mefista, a widząc go całego w słomie skierowałam się do siodlarni po szczotki.
Weszłam do pomieszczenia i wzięłam moją skrzynkę ze sprzętem do czyszczenia konia.
Nagle w wejściu ukazał się ten sam chłopak, który znalazł mój telefon. Trzymał w rękach siodło i czaprak, a na ramię zarzucił uzdę. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. Podszedł do ściany, na której widziały inne siodła na specjalnych wieszakach i odstawił na miejsce swój sprzęt, po czym odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na twarzy.
- Liam jestem. A ty?
-Scarlett.- odparłam, zagłębiając się w jego głębokich oczach.
Nastała niezręczna cisza, którą przerwał Liam.
-Em...Idziesz czyścić swojego konia, jak dobrze myślę?- spojrzał na trzymaną przeze mnie skrzynkę.
-T-tak. Nieźle wytarzał się w słomie, a chciałam jechać z nim potem w teren.- poczułam, jak na policzkach pojawiają się rumieńce.

Liam??? <3 ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz