środa, 29 marca 2017

Od Charlotte do Nialla

Przejechałam wzrokiem po literach wydrukowanych na pięknym, biało-złotym zaproszeniu, ponownie czytając jego treść. Niby nic szczególnego, najzwyklejsza w świecie formułka, ale zawsze potrafiła człowieka rozczulić. To cudowne, gdy ktoś znajdzie swoją drugą połówkę i jest pewien, że chce z nią dzielić resztę swoich dni. Radosnych, ale także tych ciemniejszych.
- Pójdziesz ze mną na ślub? - uniosłam brew w wyrazie zaskoczenia, gdy usłyszałam pytanie Nialla.
- Potrzebujesz osoby towarzyszącej? - oparłam się o tył krzesła, wyciągając nogi pod stolikiem. Nadal strasznie chciało mi się spać. - A co jeśli pomyślą, że to ja jestem dziewczyną od piosenki. Co wtedy powiesz bratu?
Horan nic nie odpowiedział.
Nie wiem co w końcu zmotywowało moje szare komórki do działania. Może nerwowy gest chłopaka, jakim było podrapanie się po karku. Albo wszystkie ostatnie wydarzenia nareszcie zaczęły układać się w spójną całość. Kawałki układanki wskakiwały na swoje miejsca, powoli tworząc w miarę spójny obraz. Troska Nialla, dni bez rozmów, zazdrość i piosenka. W efekcie końcowym brakowało tylko kilku puzzli - moich decyzji. Wyborów, które mnie przerastały i na które chyba nie byłam gotowa.
Rozdziawiłam lekko usta i z dość głupim wyrazem twarzy wpatrywałam się w twarz Irlandczyka.
- Czy... moglibyśmy się przejść? - wydusiłam tylko, nagle spięta.
Szybkie zerknięcie na Nialla, który niemal od razu skinął głową na znak zgody.
Wyszliśmy ze stołówki, a następnie z budynku akademii, kierując się w kierunku jednego z pastwisk. Akurat tego, gdzie pasły się nasze obie klacze. Andorra spacerowała po ogrodzonym trawiastym terenie, a Fridee z właściwym sobie rozleniwieniem skubała zieloną roślinność, rosnącą gdzieniegdzie w niewielkich kępkach.
Oparłam się o ciemnobrązowy płot.
- Nie wiem od czego zacząć - odezwałam się, przerywając trwającą już bardzo długo ciszę. - Wybacz, jeśli język będzie mi się plątał.
Blondyn skinął głową, a na jego ustach błąkał się półuśmiech, co dodało mi odwagi i zachęciło do kontynuowania.
- Nie mogę zrozumieć, dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?
Krótki śmiech Nialla zbił mnie na moment z tropu.
- Podszedłbym do ciebie i co? "Hej Charlie, wydaje mi się, że czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń, a co ty o tym myślisz?". Czy może... - przerwał, obserwując mnie uważnie.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, czując jak opada ze mnie cały stres, jaki dotąd czułam. Właśnie to lubiłam w Horanie, zawsze potrafił sprawić, że się uspokajałam, zapominając o wszelkiej nerwowości.
- Przepraszam, to było głupie pytanie - przyznałam, na powrót się spinając. - Sama nie wiem, co jest ze mną. Strasznie mi na tobie zależy, Niall, nie chciałabym cię zranić w żadnym stopniu, ale musisz zrozumieć, że wizja związku wciąż mnie przeraża i nie wiem czy potrafię wejść w głębszą relację tak, żeby jej nie zniszczyć.
Nie mogłam nic odczytać z twarzy Irlandczyka, który jedynie przyglądał mi się w ciszy. Dopiero widząc moją nieporadność w dobieraniu słów, podszedł do mnie, zamykając w szczelnym uścisku.
Z wdzięcznością wtuliłam twarz w jego bluzę.
- Małe kroczki? - poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem, gdy szepnął mi do ucha te dwa słowa.
Skinęłam głową, nie chcąc odsunąć się od niego nawet na centymetr. Tak jak do niedawna unikałam kontaktu fizycznego, tak teraz coś przyciągało mnie do Nialla. Trudno było mi to zrozumieć, wszystko było dla mnie nowe.
- Jeśli nadal chcesz, chętnie pójdę z tobą na ślub twojego brata - odparłam, nawiązując do naszej rozmowy w akademickiej stołówce.
Chłopak znowu się zaśmiał.
- Wiedziałem, że się zgodzisz - wyszczerzył się radośnie, a ja w odpowiedzi trzepnęłam go w ramię. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie był pewien mojej odpowiedzi.
- Niallu Jamesie Horanie, popsułeś właśnie magiczną chwilę - burknęłam z wyraźnym niezadowoleniem, oddalając się od niego.
Podmuch wiatru sprawił, że niesforny kosmyk włosów wpadł na moją twarz, przysłaniając mi po części widok, ale nim zdążyłam cokolwiek z nim zrobić, uprzedziła mnie dłoń blondyna.
- Proszę, Niall wystarczy.
Przegryzłam wargę, uśmiechając się tak szeroko aż zabolały mnie mięśnie policzków.
- Sama nie wiem - nadęłam policzki niczym małe dziecko, bujając się na piętach. - Dobra, wracajmy do stołówki, nie zdążyliśmy nic zjeść.
- Jestem bardzo za - zgodził się.
Idąc w stronę budynku szkolnego, Niall zwolnił odrobinę i wyciągnął w moją stronę rękę. Z wyraźnym zadowoleniem i uczuciem szczęścia, splotłam nasze palce.

 Niall? ;3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz