środa, 1 lutego 2017

Od Shane'a CD Jasmine

Dziewczyna, którą poczęstowałem żelkiem okazała się mieć na imię Jasmine i posiadać zdolność niezwykle szybkiego jedzenia. Gdy zjadła, w zastraszającym tempie, zaproponowała mi jabłko. Zgodziłem się, a tuż po tym jak wstała od stołu zorientowałem się, że przecież moje zasady nie pozwalają na to, by kobieta musiała chodzić, zależnie od moich zachcianek. Następnie zacząłem się głęboko zastanawiać ile punktów regulaminu potencjalnego gentlemana złamałem w ciągu tych kilkudziesięciu minut. Po pierwsze: gdy dziewczyna podała mi rękę, bym ją wyraźnie uścisnął, zamiast tego ją ucałowałem. No i oczywiście pozwoliłem na to, by Jasmine poszła po jabłko dla mnie. Nie chodzi o to, że czasem płeć przeciwna może mi zrobić przyjemność, ale w tamtej sytuacji nie było takiej potrzeby, a ja miałem okazję zaprezentowania swoich dobrych manier, z czego nie skorzyałem. Byłem zmuszony jakoś zadośćuczynić, ale wtedy nie miałem do tego głowy. Czułem się źle po nieprzespanej nocy, a tego dnia mieliśmy dużo nudnych lekcji... Postanowiłem jednak spiąć się wewnętrznie i przeżyć ten dzień bez marudzenia. 
Jasmine zgodnie ze swoim zamiarem przyniosła po dwa jabłka, a jedno wręczyła mi. Podziękowałem, a zaraz po tym oboje skierowaliśmy do wyjścia z jadalni. 
-Niedługo zaczną się lekcje... -zacząłem, gdy szliśmy w stronę szkolnego korytarza.
-Niestety... Nie mam dziś głowy do zajęć... -wyznała moja towarzyszka znudzonym głosem. 
-Ja tak samo. Będę musiał wieczorem jakoś odreagować. -westchnąłem ciężko. -Tu musimy się pożegnać -powiedziałem gdy zatrzymaliśmy się przy sali, w której zgodnie z podziałem lekcji mieliśmy mieć teraz zajęcia. 
-Czemu? -zdziwiła się brunetka. -Uciekasz ode mnie? -zaśmiała się delikatnie.
-Nie, po prostu zapomniałem zamknąć pokój... -przynzałem, uśmiechając się niewinnie.
-No dobra, to leć, bo się spóźnisz -Jasmine odpowiedziała mi równie uroczym uśmiechem i lekkim kuksańcem w ramię, pewnie, żeby mnie bardziej rozbudzić.
-Dzięki, do zobaczenia na lekcji! -krzyknąłem biegnąc już w stronę schodów. 
W błyskawicznym tempie wpadłem na górę, skąd następnie do swojego pokoju. Nie mogłem znaleźć klucza, za to zdążyłem wypić w międzyczasie drugą kawę. Po kolejnych minutach poszukiwań znalazłem zgubę, więc równie szybko, co wbiegłem na drugie piętro, zamknąłem mieszkanie i zbiegłem na dół. Spóźniłem się trochę, niestety... Moje zmęczenie również nie pomogło na lekcji, ale nic nie mogłem nic zrobić. Kawa dziś wyczerpała swoją moc, więc byłem bezradny. 
~*~
Niemal całkiem padnięty po dzisiejszym dniu kierowałem się właśnie do pokoju numer 59. Pokonywałem chyba czwarty stopień schodów, gdy usłyszałem jak ktoś woła moje imię. Odwróciłem się tam, skąd dobiegał znajomy mi już głos. Biegła do mnie uśmiechnięta Jasmine. 
Jasmine? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz