sobota, 18 lutego 2017

Od Luke'a cd. Mirany

Co prawda, nie znaliśmy się zbyt dobrze z Miraną, mimo to nie chciałem, żeby w żaden sposób cierpiała. Zależało mi na tym, żeby jakoś wesprzeć ją na duchu, pomóc, bo domyślam się, jak musiało być jej ciężko przez tego idiotę.
- Przepraszam, że cię w to wszystko wmieszałam - odezwała się mocniej mnie przytulając - Strasznie mi z tym źle. Słaby początek znajomości.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Nie słaby tylko wyjątkowy - odpowiedziałem uśmiechając się delikatnie i głaszcząc ją po głowie - A poza tym, w nic mnie nie wmieszałaś, ja sam się wmieszałem i tego nie żałuję. Chcę ci jakoś pomóc, a o tego dupka się nie martw, nie przyjedzie tu - zapewniłem ją.
- Luke.. nie znasz go, on jest do tego zdolny..
- Nawet jeżeli się tu pojawi, to i tak nikt go nie wpuści, a ja już dopilnuję, żeby nawet się do ciebie nie zbliżył.
Dziewczyna kiwnęła niepewnie głową, szepcząc ciche dziękuję. Nie mógłbym zostawić jej z tym samej, tym bardziej, że jest to dla niej bardzo trudne. Jeżeli ten cały Bastian tylko się tu pojawi i będzie chciał ją skrzywdzić, to na pewno tego pożałuje. Miejmy nadzieję, że ma na tyle rozumu w głowie, żeby dać sobie spokój, chociaż nie wydaje się być osobą, która łatwo się poddaje.
Po chwili telefon Mirany ponownie zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu ukazał się prawdopodobnie ten sam numer co wcześniej. Oddech dziewczyny momentalnie przyspieszył, a oczy zacisnęły się, jakby chcąc odseparować się od rzeczywistości. 
- Zignoruj to - powiedziałem mocniej ją przytulając.
- Już mam tego dość - odezwała się przez łzy - Ignorując go i tak się nie zniechęci, dalej będzie pisał i ciągle wydzwaniał.
- Postaraj się o nim nie myśleć. Zastanów się nad... hm... ciekawe co dzisiaj podają na obiad.
Marina zaśmiała się cicho, po czym wzięła do ręki telefon. Jednym ruchem wyciszyła go i odłożyła na miejsce.
- Mam nadzieję, że coś dobrego. - Na jej twarz wkradł się delikatny uśmiech.
- Może się gdzieś przejdziemy? Wydaje mi się, że spacer będzie dobrym pomysłem. - Uśmiechnąłem się. 
- Jasne, czemu nie. - Odwzajemniła uśmiech. 
Starałem kilka zbłkąnych łez z jej policzków i zaraz potem byliśmy już gotowi do wyjścia. Marina zablokowała numer Bastiana i włączyła dźwięk w telefonie. 
- Pewnie niedługo zadzwoni z nowego - odezwała się cicho. 
- To nowy też zablokujesz.. i kolejny i kolejny. Myślisz, że to mu się w końcu znudzi?
- Wątpię, jest bardzo uparty - odpowiedziała spuszczając wzrok.
Ciężko mi z tym, jak pomyślę ile musiała przez niego wycierpieć. Jak można w ogóle tak kogoś nękać? Widocznie ten dupek ma coś nie tak z głową. 
Podszedłem do Mirany i złapałem ją pod brodę, jednocześnie zmuszając do podniesienia wzroku. 
- Nie martw się, nikt nie pozwoli mu cię skrzywdzić. Będę cię pilnował. - Uśmiechnąłem się. 


Marina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz