Westchnęłam, słysząc, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Nie było trudno zgadnąć kto jest moim gościem, bo tylko jedna osoba miałaby czelność to wejść bez pukania.
- Niall, czy to ZNOWU ty? - upewniłam się, nie przerywając czynności jaką było mycie zębów.
- Możliwe - usłyszałam jego śmiech, na co przewróciłam oczami. Gdyby to był konkurs dostałabym kilka punktów za dobrą odpowiedź.
Wypłukawszy usta, wyszłam z łazienki.
- Jesteś zmorą mojego życia - pokręciłam głową, nie mogąc powstrzymać delikatnego uśmiechu.
- Uśmiechasz się na mój widok, nie myślisz tak naprawdę - wyszczerzył się, jeszcze bardziej rozkładając na moim łóżku.
- To, że się uśmiecham nie znaczy, że nie chcę cię stąd wyrzucić - parsknęłam. Wtedy moje spojrzenie spoczęło na psie, siedzącym obok biurka. W pierwszej chwili byłam zaskoczona widokiem zwierzęcia, ale po chwili podeszłam do niego. Kucnąwszy, zaczęłam smyrać suczkę, nie szczędząc jej komplementów. Wszystko dla maślanych oczu. - Jaka słodziutka psinka, maleństwo kochane.
- W tych kilku słowach przekazałaś mojemu psu więcej miłości niż mnie przez ten cały czas - Niall zrobił obrażoną minkę i założył ręce na piersi.
- Biedny Horan, nikt go nie kocha - spojrzałam na niego z udawanym współczuciem. Nie zdążyłam dodać nic więcej, bo spod łóżka wyskoczyła mała czarna kulka, z piskiem biegnąca ku Corze. Jeffrey dosłownie rzucił się na starszego psa i jakby była ona jego matką, momentalnie wtulił się w sierść zaskoczonej suni. - Za to mój Jeff znalazł mamę.
Odpowiedziało mi głośne prychnięcie.
Odsunęłam się od dwójki czworonogów i usiadłam na łóżku, trącając lekko blondyna.
- Mam pomysł na nasz rewanż.
Tymi słowami od razu zdobyłam jego uwagę, a w jasnych oczach Irlandczyka zabłyszczała ciekawość.
- Dawaj.
Uniosłam brwi.
- Jakimś cudem udało mi się zmieścić tutaj Xboxa, a niedawno kupiłam Just Dance - Niall zmrużył oczy, uświadamiając sobie do czego zmierzam. - Jeszcze w nią nie grałam, mamy więc równe szanse. No to, przyjmujesz wyzwanie?
Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, a kiedy już przeszło mi przez myśl, że chłopak odmówi, on zgodził się skinieniem głowy. Przed włączeniem konsoli nakazałam blondynowi złożyć łóżko i przesunąć moje książki. A gdy wszystko było gotowe, włożyłam płytę i uruchomiłam grę.
- No to, Dragostea Din Tei - zdecydowałam, wybierając piosenkę.
Kiedy muzyka dobiegła końca, rzuciłam Niallowi pełne złości spojrzenie. Jakimś cudem wygrał, ale dzieliły nas tylko dwa punkty. Dlatego właśnie zatańczyliśmy inny hit, który również wygrał on.
- Fuksiarz.
- To talent Charlie, talent - uśmiechnął się szeroko, a ja nie potrafiłam powstrzymać kącików ust przed uniesieniem się.
Niall?
Brak weny... w myślach opko wyglądało na lepsze...
- Biedny Horan, nikt go nie kocha - spojrzałam na niego z udawanym współczuciem. Nie zdążyłam dodać nic więcej, bo spod łóżka wyskoczyła mała czarna kulka, z piskiem biegnąca ku Corze. Jeffrey dosłownie rzucił się na starszego psa i jakby była ona jego matką, momentalnie wtulił się w sierść zaskoczonej suni. - Za to mój Jeff znalazł mamę.
Odpowiedziało mi głośne prychnięcie.
Odsunęłam się od dwójki czworonogów i usiadłam na łóżku, trącając lekko blondyna.
- Mam pomysł na nasz rewanż.
Tymi słowami od razu zdobyłam jego uwagę, a w jasnych oczach Irlandczyka zabłyszczała ciekawość.
- Dawaj.
Uniosłam brwi.
- Jakimś cudem udało mi się zmieścić tutaj Xboxa, a niedawno kupiłam Just Dance - Niall zmrużył oczy, uświadamiając sobie do czego zmierzam. - Jeszcze w nią nie grałam, mamy więc równe szanse. No to, przyjmujesz wyzwanie?
Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, a kiedy już przeszło mi przez myśl, że chłopak odmówi, on zgodził się skinieniem głowy. Przed włączeniem konsoli nakazałam blondynowi złożyć łóżko i przesunąć moje książki. A gdy wszystko było gotowe, włożyłam płytę i uruchomiłam grę.
- No to, Dragostea Din Tei - zdecydowałam, wybierając piosenkę.
Kiedy muzyka dobiegła końca, rzuciłam Niallowi pełne złości spojrzenie. Jakimś cudem wygrał, ale dzieliły nas tylko dwa punkty. Dlatego właśnie zatańczyliśmy inny hit, który również wygrał on.
- Fuksiarz.
- To talent Charlie, talent - uśmiechnął się szeroko, a ja nie potrafiłam powstrzymać kącików ust przed uniesieniem się.
Niall?
Brak weny... w myślach opko wyglądało na lepsze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz