środa, 15 lutego 2017

Od Hayden cd. Samuela

Na szczęście udało mi się dostać bardziej profesjonalne łyżwy i po ich nałożeniu od razu doczłapałam się do barierek. Przeszłam przez bramkę i stawiając jedną z nóg na lodzie, poczułam jak zaczynam się ślizgać, jednak, gdy dostawałam do niej drugą poczułam się o wiele pewniej i ruszyłam ostrożnie przed siebie. Moja nauczycielka zawsze powtarzała mi, żebym się nie martwiła, bo to jak jazda na rowerze i nigdy tego nie zapomnę.. taa.. tylko, że ja nie umiem jeździć na rowerze. Jak się wkrótce okazało, tego naprawdę się nie zapomina i już po chwili płynnie przemieszczałam się po całej sali. Spróbowałam zrobić przeplatankę, a zaraz po niej jazdę tyłem i zadowolona z efektów zaczęłam zwiększać poziom trudności.
Max, pod pilnym okiem Sammy, całkiem nieźle sobie radził. Odszukałam wzrokiem Samuela, który trzymając się barierki, co chwila wykonywał ostrożne ruchy na przód.
- Co jest? - zapytałam podjeżdżając bliżej - Boisz się?
- Em, niee. - odpowiedział puszczając się barierki.
Samuel zrobił pierwszy krok na przód, co okazało się jednak złym pomysłem, bo od razu zachwiał się nie utrzymując równowagi. W ostatnim momencie udało mi się go przytrzymać, zanim zdążył zaliczyć bolesne spotkanie z lodem. Zaśmiałam się i pomogłam utrzymać mu równowagę.
- Dzięki - odpowiedział nieco zakłopotany.
- W porządku. - Uśmiechnęłam się. - Nie musisz się spieszyć, zacznij od jazdy przy barierce.
Chłopak kiwnął głową i postanowił skorzystać z mojej rady. Jechałam zaraz przy nim, żeby w razie konieczności mu pomóc, jednak szło mu coraz lepiej.
- Zobacz! - krzyknął Max do brata - Ja już umiem!
Jechał właśnie przez środek lodowiska, jednak, gdy był już blisko barierek, zrobił kilka niefortunnych ruchów i resztę drogi pokonał na tyłku.
- Brawo Max! - zaśmiała się Sammy pomagając mu wstać.
Zauważyłam, że Samuela trochę zirytował fakt, że Max radzi sobie trochę lepiej, nie licząc tych kilku upadków.
- Dobra, zwiększamy poziom trudności. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Co masz na myśli? - Spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Puść barierkę - powiedziałam podjeżdżając przed chłopaka.
- Przewrócę się - jęknął.
- Oj przestań. Musisz spróbować.
Chłopak westchnął i ostrożnie puścił barierkę. Odjechałam kawałek do tyłu, chcąc zachęcić go do zrobienia kilku kroków, jednak ten się nie ruszył. Zaśmiałam się i przybliżyłam się łapiąc go za ręce.
- Powoli do przodu, nigdzie się nam nie spieszy. - Uśmiechnęłam się.
Ruszyłam powoli do tyłu, pomagając Samuelowi ruszyć. Wytłumaczyłam mu jak powinien stawiać nogi i czekałam, aż w końcu złapie rytm. Gdy zauważyłam, że całkiem dobrze sobie radzi postanowiłam go puścić, żeby spróbował przejechać, choć kawałek, sam. 
Dawał radę.. przez kilka metrów, a zaraz po tym zaliczył niezłą glebę. Gdy miałam już pewność, że wszystkie kości są całe i na swoim miejscu, nie krzyczy, że coś go boli, ani nie leci mu krew, zaczęłam się śmiać.
- Początek był świetny. - Uśmiechnęłam się pomagając mu wstać.
- Początek był straszny, a koniec jeszcze gorszy - mruknął wywracając oczami. 
- Nie możesz się poddawać, poza tym... Max chyba tego nie widział - zaśmiałam się zerkając na jego brata.
Chłopak mimowolnie się uśmiechnął, jednak obawiałam się, że nie będzie chciał spróbować ponownie. Pomogłam mu wstać, a on zaczął powoli łapać równowagę. 
- Jeszcze raz? - Uniosłam brwi.
- Jeszcze raz. - Westchnął, na co uśmiechnęłam się szeroko i klasnęłam w dłonie.
Ponownie chwyciłam go za ręce i zaczęliśmy "naukę" od początku. 
- Najpierw jedna noga, potem druga - powtarzałam co chwila, zanim Samuel złapał rytm. 
Po przejechanie wzdłuż całego lodowiska, nadszedł czas na jego samodzielną próbę jazdy. Tym razem ostrzegłam go o tym wcześniej, żeby zdążył przygotować się mentalnie i puściłam jego dłonie z nadzieją, że tym razem nie skończy się to upadkiem. Jak się okazało zrobił duże postępy przez te kilkanaście minut. Po kilku metrach zachwiał się, jednak poradził sobie z utrzymaniem równowagi. 
 - Świetnie! Widzisz? To jednak nie takie trudne. - Uśmiechnęłam się podjeżdzając bliżej. 




Samuel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz