poniedziałek, 20 lutego 2017

Od Nialla cd. Charlotte

Gdy już złapałem pająka w mojej głowie pojawił się niecny plan. Wyciągnąłem ręce w stronę Charlotte, na co głośno wrzasnęła ze strachu i odskoczyła ode mnie na dobre dwa metry.
- Myślisz, że to zabawne? - spojrzała na mnie, krzyżując ręce.
- Tak troszkę. - Uśmiechnąłem się szeroko - Dobra, teraz mi pomóż i otwórz okno.
- Sam sobie nie poradzisz, bohaterze? - uniosła brwi.
- Zawsze mogę go wypuścić.
- Okej - odpowiedziała szybko i podeszła do okna.
Wypuściłem tego sukinsyna i jednocześnie uchroniłem go przed nieuniknioną śmiercią. Obawiam się, że gdyby nie ja, oberwałby kapciem.. ewentualnie krzesłem. Zerknąłem na zegarek wiszący nad biurkiem, który wskazywał właśnie godzinę dwudziestą pierwszą. 
- Jeszcze młoda godzina, więc bardzo chętnie z tobą posiedzę, na wypadek, gdyby pojawił się jeszcze jakiś potwór.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech, wiedząc, że teraz tak łatwo się mnie nie pozbędzie i podeszła do wielkiej szafy, wyjmując z niej ubrania. 
- Ja idę się wykąpać, a ty.. a rób sobie co chcesz. Tylko nic nie popsuj. - Wywróciła oczami.
- Nie ma sprawy skarbie! - Wyszczerzyłem się, na co Charlie zmierzyła mnie wzorkiem.
- Nie przesadzaj Horan - mruknęła i weszła do łazienki.
Widzę, że komuś udzielił się walentynkowy nastrój. Normalnie od razu wyrzuciłaby mnie z pokoju, a dzisiaj jest dla mnie.. muszę przyznać, że bardzo miła. Bardzo lubiłem Charlotte i niezmiernie cieszyłem się z faktu, że być może zaczyna mnie lubić, albo chociaż bardziej tolerować. 
Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, moje bystre oczka od razu zauważyły telefon, leżący na jej biurku. Od razu zerwałem się z łóżka i wykonałem kilka skoków, żeby wziąć komórkę. Tym razem nie miałem tyle szczęścia, był zablokowany, a hasło to cztery cyfry.
Okay, challenge accepted.
To tylko jakieś dziesięć tysięcy kombinacji.. chyba.. nie wiem w sumie, jestem kiepski z matmy. Zacząłem od takich banalnych, jak na przykład 1234, albo 6969 i jeszcze kilka innych, jednak żadna nie okazała się trafna.
- Charlie! - zawołałem.
- Co chcesz?
- Czy ja od razu muszę coś chcieć? - Wywróciłem oczami.
- Tak.
- Dobra, masz mnie. Kiedy się urodziłaś?
- Pierwszego stycznia, a co?
- A nie, nic. Wpisuję w kalendarz - zaśmiałem się.
Okej, kolejna próba i niestety nieudana.
- Charlie!
- Tak?! - krzyknęła, a w jej głosie można było usłyszeć narastającą irytację.
- Data urodzenia Fridee.
- Niall... nie odblokujesz mojego telefonu.
Parsknąłem śmiechem, o nie, przegrałem.
- Pff, wcale nie chciałem tego zrobić - oburzyłem się.
Usłyszałem jedynie jak dziewczyna odkręca wodę, a ja zabrałem się za poszukiwanie pomysłów na hasło. Zdesperowany zacząłem wciskać przypadkowe cyfry, oczekując, że całkiem przypadkiem, uda mi się wpisać właściwe. 
- Hej, może ty mi pomożesz - szepnąłem do szczeniaka, który właśnie wyturlał się spod łóżka.
Jeffrey popatrzył na mnie przez chwilę, uroczo przekrzywiając głowię, jednak bardziej zainteresował się pojedynkiem z kapciami Charlotte.
- Pff, sam sobie poradzę - mruknąłem.
Zdążyłem już kilkukrotnie zablokować telefon na 30 sekund, potem znowu, jednak już na minutę. Niall, myśl, znając twoje szczęście pewnie wpisałeś już dobry kod tylko.. hm.. może wpisałem go od tyłu? Powtórzyłem wcześniejsze hasła, jednak żadne nie okazało się trafne. Już miałem zrezygnować, gdy kolejna próba zakończyła się.. powodzeniem? 
Niall, nie wiem jak to zrobiłeś, ale jesteś geniuszem. 
Najgorszy jest fakt, że nie mam zielonego pojęcia co wpisałem, więc muszę uważać, żeby przypadkiem go nie zablokować. Moją pierwszą ofiarą padł Snapchat. Wiedziałem, że muszę być cicho, bo Charlie chyba przestałby udzielać się walentynkowy nastrój, gdyby wiedziała, że właśnie korzystam z jej telefonu. Pierwsze co, musiałem poprawić włosy, bo jak się okazało artystyczny nieład, zamienił się w jedną wielką szopę.
- Wesołych walentynek! - powiedziałem nagrywając walentynkowego snapa.



Wstawiłem go na MyStory i zacząłem zaznaczać wszystkich po kolei, jednak, gdy usłyszałem jak dziewczyna zakręca wodę, zeskoczyłem z łóżka, żeby odłożyć komórkę na miejsce. Wcisnąłem przycisk wysyłania i odczekałem chwilę, po czym ponownie położyłem telefon na biurku.
- Tylko mnie nie zdradź - szepnąłem do Jeffrey'a.
Szczeniak zaszczekał radośnie i powrócił do torturowania kapci. Rozłożyłem się wygodnie na łóżku, przybierając niewinną minę i czekałem, aż Charlotte wyjdzie z łazienki.
Drzwi zaskrzypiały cicho i pojawiła się w nich Charlie. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem i pierwsze co, pomaszerowała w stronę biurka. Wzięła do ręki telefon i zaczęła coś przeglądać, a ja miałem nadzieję, że nie sprawdzi Snapchata.
- Korzystałeś z mojego telefonu - powiedziała wskazując na wyświetlacz.
- Nie, nie, nie - pokręciłem przecząco głową.
- Przecież widzę, że wysłałeś snapa - mruknęła wywracając oczami.
- No coś ty, skąd miałbym znać twoje hasło - próbowałem się obronić.
Charlie spojrzała jeszcze raz na telefon, a po chwili ciężko westchnęła.
- Niall, przecież widzę MyStory. Skąd znałeś hasło?
- Ym.. on mi powiedział - rzuciłem wskazując na Jeffrey'a, który rozgryzał właśnie materiał kapci.
- Jeffrey! - jęknęła Charlotte, próbując odebrać mu swoją własność.
Jak na tak małego szczeniaka, muszę przyznać, że ma naprawdę dużo siły, a odebranie mu kapci nie było wcale łatwą czynnością.
- To co.. może jeszcze jeden walentynkowy tulas na dobranoc? - Wyszczerzyłem się rzucając w Charlie poduszką.


Charlotte? ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz