wtorek, 7 lutego 2017

Od Charlotte CD Angelo

- Michaelangelo - przedstawił się szatyn. - W skrócie Angelo.
- Wiem, słyszałam - fuknęłam, zanim zdałam sobie sprawę, że zapewne nie będzie to najuprzejmiejsza z możliwych odpowiedzi. Na chwilę zapadła cisza, a ja dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że facet czeka na rewanż. - Charlotte, ale ludzie, którzy jako tako mnie lubią, zwracają się do mnie Charlie.
Odwróciłam wzrok, napotkawszy jego stalowoszare spojrzenie. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś się we mnie wpatrywał, a wzrok Angelo dosłownie przeszywał mnie na wylot. Żeby się rozluźnić przeniosłam wzrok na jego psa, prześlicznego husky'ego. 
- Jak się wabi? - wyciągnęłam dłoń ku psinie, która z pewną dozą ostrożności podeszła do mnie, a kilka sekund później pozwoliła się pogłaskać.
- Makaron.
Uniosłam brew, słysząc nietypowe miano pupila, ale nie odważyłam się tego skomentować. W końcu, ja nadałam swojemu szczeniakowi imię seryjnego mordercy - psychopaty. Nazwanie zwierzaka na cześć jedzenia, nie było niczym dziwnym. Chyba.
- Fajnie było gadać, ale chciałam iść pojeździć, także... - zaczęłam, prostując się.
- Zmierzamy w tym samym kierunku - przerwał mi Angelo, a ja przez chwilę mierzyłam go wzrokiem, po czym westchnęłam.
- Okej.
Cała droga minęła nam w milczeniu, najpewniej chłopak wyczuwał, że nie mam ochoty na rozmowę. W stajni każde z nas ruszyło w swoją stronę, ja do Fridee, on do swojego konia. Quarterka zastrzygła uszami na mój widok, a kiedy tylko znalazłam się w boksie, zaczęła domagać się pieszczot.
- Friday, muszę cię wyczyścić - odepchnęłam ją delikatnie, zaczynając szczotkować jej sierść. Spokojnymi ruchami zmiatałam kurz z ciała gniadoszki, aby później rozczesać jej grzywę i ogon, a następnie wyczyścić kopyta. Kiedy klacz była gotowa, założyłam jej ogłowie i siodło, a następnie wyprowadziłam z boksu. Ku mojemu zaskoczeniu przed stajnią po raz kolejny natknęłam się na Michealangelo.

Angelo? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz