piątek, 17 lutego 2017

Od Nialla cd. Charlotte

W A L E N T Y N K I!
Czy wspominałem już kiedyś, jak bardzo uwielbiam walentynki? Nie? W takim razie: uwielbiam walentynki! 
Wiele osób uważa je za komercyjne, czy przereklamowane święto, jednak ja zdecydowanie nie należę do tego grona. Róże, serduszka, czekoladki, prezenty i tyyyyle miłości! Dzień Świętego Walentego, pomimo wiecznego braku drugiej połówki, sprawiał mi dużo radości. Dobra, przyznaję, miałem kiedyś dziewczynę, ale masz związek nawet nie dotrwał do walentynek, a zaczął się w grudniu. Okej, drugi trwał trochę dłużej, ale i tak nie doczekał się walentynek.
Z tego wszechogarniającego mnie szczęścia, spowodowanego dniem zakochanych, wstałem o godzinie szóstej, co zdziwiło nawet Corę. Szybko się ubrałem i chowając kluczyki do kieszeni wybiegłem z pokoju.
O cholera. Kiedy zrobili te dekoracje?! 
Na ścianach wisiała cała masa czerwonych serduszek, a w kilku miejscach stały wazony z kwiatami. Dopiero po chwili zrozumiałem, że właśnie szczerzę się sam do siebie, jak małe dziecko, które właśnie dostało lizaka, albo przynajmniej wygrało coś w zdrapce. Otrząsnąłem się szybko i skupiłem na swoim zadaniu.
*   *   *   *
- Cora! Już wróciłem! - zawołałem uradowany wchodząc do pokoju.
Suczka nie zwróciła większej uwagi na mnie, lecz na to co trzymałem w dłoniach. 
- Aa, to nie dla ciebie! - Uśmiechnąłem się, odkładając kwiaty - Ale dla ciebie też coś mam. 
Zacząłem przeszukiwać reklamówkę, aż natrafiłem na opakowanie psich smakołyków.. pam pam pampam.. w kształcie serc! Od razu otworzyłem opakowanie, a gdy tylko kucnąłem Cora podbiegła bliżej. 
- Tobie też się coś należy, prawda? - zaśmiałem się głaszcząc ją po głowie.
Cora w jednej chwili zdążyła pochłonąć wszystkie smakołyki, a zaraz po tym wygodnie rozłożyć się na łóżku.. Wyjąłem z kieszeni telefon i zorientowałem się, że już po ósmej, a jak zaraz się nie ruszę, to spóźnię się na śniadanie. Szybko przebrałem się w ukochaną koszulkę z napisem "Free Hugs" i wybiegłem z pokoju, zabierając ze sobą wcześniej kupione róże. Ile ich było? Hm.. wszystko dokładnie wyliczone! Jeden bukiet, składający się z czerwonych róż oraz dwie osobne, różowe. Pani w kwiaciarni dokładnie zapoznała mnie ze znaczeniem tych kolorów. Róż miał wyrażać wdzięczność i nadawał się idealnie dla przyjaciół. Co prawda, nie byłem z nikim w aż tak dobrych kontaktach, żeby nazwać to przyjaźnią, jednak były dwie dziewczyny, z którymi miałem bardzo dobre kontakty, a dokładniej Selena i Hayden. Uznałem więc, że... było by miło.
Oczywiście nie zapomniałem o Charlie, właśnie dla niej kupiłem bukiet czerwonych, o które podobno symbolizują gorące i silne uczucie, jak i pamięć oraz bliskość, no i... były takie ładne. Dodatkowo kwiaciarka zaczęła mi tłumaczyć, jakie znaczenie ma ilość róż, jednak o tak wczesnej godzinie, była to dla mnie zbyt duża ilość informacji. Pojedyncze róże zostawiłem jednak w pokoju, a wziąłem ze sobą bukiet i pamiętałem również o pudełku czekoladek ( oczywiście w kształcie serca, bo jakżeby inaczej ).
Udałem się w stronę schodów, mając nadzieję, że jeszcze zdążę na śniadanie, a po drodze natknąłem się na panią Melanie O'Connor, moją trenerkę ujeżdżenia.
- Dzień dobry. - Uśmiechnąłem się.
- Dzień dobry. - Odwzajemniła uśmiech - Widzę, że udzielił ci się nastrój.
- Można tak powiedzieć - zaśmiałem się.
- To nie będę cię zatrzymywać, miłego dnia życzę!
- Dziękuję, wzajemnie! - odpowiedziałem z uśmiechem.
Zbiegłem szybko po schodach i pchnąłem duże drzwi prowadzące do stołówki. Rozejrzałem się pilnie, próbując odnaleźć kogoś wzrokiem. Przy ostatnim stoliku siedziała dziewczyna, której właśnie szukałem. Podszedłem bliżej i chowając kwiaty i czekoladki za plecami, zatrzymałem się naprzeciwko niej. Charlie uniosła wzrok i widząc moją roześmianą minę, zmarszczyła brwi.
- Wielbiciel walentynek? - mruknęła.
- Dokładnie. - Uśmiechnąłem się szeroko - Wiesz, nie wiedziałem, czy bardziej lubisz kwiaty, czy czekoladki, więc postawiłem na kwiaty i czekoladki!
Wyciągnąłem zza pleców prezent dla dziewczyny, a ona zdziwiona uniosła brwi.
- Nie pomyliłeś stolików?
- Nie.
- A osób?
- Też nie. - Wyszczerzyłem się - Wesołych walentynek!
Wystawiłem kwiaty i czekoladki w jej stronę, a ona niepewnie je przyjęła.
- Dziękuję Niall. - Uśmiechnęła się delikatnie.
Rozłożyłem szeroko ręce, a dziewczyna zaśmiała się i pokręciła przecząco głową.
- No weź! Dzisiaj są walentynki, a poza tym... - wskazałem na koszulkę - ... mam odpowiednią koszulkę!
Przez jakiś czas wpatrywała się we mnie, a ja nie zmierzałem dać za wygraną. Rozpoczęła się wojna na wzrok.
- Ha! Mrugnęłaś! Wygrałem!
- Ale.. przecież ja nawet nie.. - zająkała się - Okej, w porządku Niall, ale to tylko dlatego, że dziś walentynki - zaśmiała się 


Charlotte? ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz