Wyszłam z pokoju chłopaka i zanim poszłam do własnego udałam się jeszcze do samochodu po resztę rzeczy. Xara nie odstępowała mnie na krok, ale chyba była tak samo zmęczona jak ja. To był definitywnie dzień pełen wrażeń. Nowa szkoła, otoczenie, znajomości... no właśnie znajomości, byłam tak zajęta spędzaniem czasu z Luke'iem, że prawie zapomniałam o.... I właśnie w tym momencie dostałam SMS-a:
Bastian: Kot proszę porozmawiajmy, ja nie chciałem, KOCHAM CIĘ. Błagam zadzwoń.
Kiedy zobaczyłam tą wiadomość zakręciło mi się w głowie i upuściłam ogromne pudło. Wszystkie ubrania wysypały się się na parking, a ja spanikowałam i rzuciłam telefonem. Po jakiś 15 minutach uspokoiłam się, zebrałam wszystkie rzeczy, które leżały dookoła mnie i wróciłam do akademika. Nie chciałam o tym wszystkim myśleć więc zajęłam się rozpakowywaniem wszystkich rzeczy i urządzaniem pokoju. Do 1.30 nie mogłam spać. Myślałam nad wszystkim co zostawiłam w Kanadzie. Było mi bardzo trudno z tym wszystkim, ale to tutaj miałam o wszystkim zapomnieć. Zanim usnęłam wypaliłam chyba 2 paczki papierosów, aż w końcu udało mi się zmrużyć oczy.
Obudziłam się o 7 w bardzo złym humorze. Te wszystkie wydarzenia z ostatniego czasu dały mi się we znaki. Jedyną rzeczą która mnie pocieszała to ten uniwersytet i bardzo miły Luke. Ogarnęłam się wystarczająco, wyszłam z Xarą na spacer i o 8 byłam już na stołówce.
Kiedy pojawiłam się na miejscu miałam wrażenie że wszyscy patrzą się na mnie. Czułam się bardzo nieswojo. Najpierw poszłam po śniadanie, a zaraz potem zauważyłam Luke'a, który machał do mnie z drugiego końca sali zapraszając mnie do swojego stolika. Podeszłam trochę niepewnie, ale szybko to minęło. Chłopak od razu przedstawił mnie swoim znajomym i był mi jakoś raźniej.
- I jak tam ci się spało pani Evans? - zapytał szczerząc się szeroko
- Nie najgorzej, ale nie mogę się przyzwyczaić do tego miejsca. - Powiedziałam starając się uśmiechać
- Właśnie widzę, wyglądasz jak zwłoki.
- Bywa że wyglądam gorzej o to się nie martw jeszcze jeszcze przekonasz. - po tych słowach cały stolik wybuchnął śmiechem, a rozmowa toczyła się bardzo dobrze.
Gadaliśmy tak prawie do 10. Wszyscy byli na prawdę zarąbistymi ludźmi i czułam się świetnie w ich towarzystwie. Kiedy na chwilę włączyłam telefon zobaczyłam 10 nieodebranych połączeń od Bastiana. Znowu zakręciło mi się w głowie i wybiegłam ze stołówki w mgnieniu oka. Znowu działo się ze mną to samo co w domu. Zaczęłam panikować. Wbiegłam do stajni i założyłam Rosabell ogłowie i kiedy miałam wychodzić moim oczom ukazał się Luke. Miał bardzo poważną minę, za poważną.
- Mirana odstaw konia do stajni teraz. - nigdy nie widziałam żadnego chłopaka tak poważnego
- Nie, nie zabronisz mi. - głośno mu to powiedziałam
- Tak zabronię, nie znasz jeszcze terenów poza akademią jeszcze się zgubisz.
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić chłopak zabrał mi klacz, odprowadził ją do boksu i pogłaskał po chrapkach. Mi zaś kazał iść razem z nim do akademika. Znowu poszliśmy do jego pokoju. Usiadłam na jego łóżku i skuliłam się się nie odzywając się przez dłuższą chwilę.
- Więc może powiesz co stało się na stołówce. Czemu tak uciekłaś? O co chodzi? - zapytał opiekuńczo
- To nie ma żadnego znaczenia ta sprawa jest zamknięta. - powiedziałam prawie szeptem
- Nie jest bo nie wiem o co chodzi. - powiedział stanowczo Luke
Kłóciliśmy się jeszcze przez jakiś czas aż nie wytrzymałam:
- Dobrze skoro chcesz wiedzieć wyjeżdżając z Kanady zostawiłam tam wszystko. Śmierć mamy nie była jedyną przyczyną. Pół roku przed wyjazdem tutaj miałam wypadek.... przez mojego byłego chłopaka, którego z całego sera NIENAWIDZĘ. Zabrał mnie na przejażdżkę motorem, a potem nagle wyrzucił mnie z niego. PODOBNO to był przypadek, ale to nie prawda. Dowiedziała się, że zrobił to z zazdrości o innego. Kiedy spadłam nadziałam się na część mostu. - wtedy wstałam, podniosłam sweter do góry i pokazałam bliznę.
Luke siedział i był w ogromnym szoku, który praktycznie go sparaliżował.
- A teraz odkąd wyjechałam cały czas pisze, dzwoni, pisze, dzwoni i tak w kółko. Kiedy go blokuje zmienia numer i znowu to samo. przyjechałam tutaj żeby o wszystkim zapomnieć, a nie mogę przez niego. - wtedy praktycznie zalałam się łzami, a chłopak podszedł do mnie i próbował mnie pocieszyć.
Luke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz