poniedziałek, 27 lutego 2017

Od Juliet do Andy'ego

Cała noc nie mogłam spać, dziwnie jest kiedy opuszczać swój dom z którego nie ruszałaś się od dziecka. A teraz jestem w Londynie i za kilka godzin będę w akademii, którą tak bardzo chwali moją mama. Wyobrażałam sobie, każdy szczegół mojego przybycia do niej, ale za zawsze   kończy się to inaczej. Raz mam wielkie wejście, gdzie wszyscy się we mnie wpatryują. Później  przemykam jak cicha myszka, żeby nikogo nie zobaczyć. A ten co powtarzał się wiele raz, że zrobiłam z siebie debilke i wywinęłam orła na lodzie. I jak mam się nie denerwować?
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał za pięć 10. Powoli wyszłam z łóżka i od razu poszłam ubrać się w ciuchy i ogarnąć moja twarz.
- Ju, chodź na śniadanie, mamy 20 minut!- usłyszałam poirytowany krzyk taty.
- Idę! - roztrzepałam włosy i poszłam do  małej kuchni, która wczoraj służyła nam jako salon
- Musisz się pospieszyć, dobrze wiesz, że jedziemy za miasta, a pół czasu będziemy stać w korkach - przewróciłam oczami i zaczęłam jeść płatki
- Skończę, pozbieram kosmetyki i jedziemy - zanim zdążyłam zareagować wstał od stołu i poszedł do łazienki, gdzie jak mogę się domyśleć zbiera moje rzeczy. Pokiwałam głową i dojadłam śniadanie.
- Idę to zanieść i już tam poczekam - wzięłam torebkę i upewniłam się, że mam telefon i portfel. Następnie założyłam ciepłą kurtkę i owinęłam się szalikiem.  Weszłam do widy i nacisnęłam guzik na parter, ostatni raz spojrzałam na pokój hotelowy i drzwi się zatrzasnęły. Tata siedział już w taksówkę i cały czas spoglądał na zegarek. Wypuściłam powietrze i zajęła miejsce z tyłu. Kierowca od razu włączył się w ruch, a ja spojrzałam na tatę, który bacznie mnie obserwował.
- Co? - warknęłam
- Po prostu, zobaczymy się dopiera w wakacje
- Zawsze możesz przyjechać, albo jak....
- Mam nadzieję, że nie będą do mnie dzwonić, że źle się zachowujesz. Nie chcę powtórki z ostatniej szkoły, jasne?
- Miałeś mi tego nie wypominać!
- Trakuj to jako pouczenie. Trzymaj się z dala od kłopotów - zacisnęłam pięści
- Jak zawsze - uśmiechnęłam się do niego i oparłam głowę o zimną szybę
- Dream będzie przed nami, ciocia z nią jedzie - pokiwałam głową, przez co uderzyłam się w głowę, złapałam się za czoło
- Kur... - zostałam szturchnięta
- Słownictwo - podniosłam ręce w górę, a kiedy się odwrócił wystawiłam język. Wyjęłam telefon i słuchawki, gdzie włączyłam pierwsze lepsze wideo. Ważne żeby przestać myśleć o akademii.
~~~~~
Wyjechaliśmy na teren mojego obecnego domu i mogę stwierdzić, że dam sobie rade. Po prostu wszystko wyglądało pięknie, a biały puch który przykrywał budynki nadawał temu miejscu tajemniczości. Otworzyłam drzwi i pewnie stanęłam na ziemi. Rozejrzałam się dokładnie, a w tym czasie zostały wyjęte moje walizki.
- Masz tu klucze i kartkę z numerem pokoju, jak się rozpakujesz a nie będziesz wiedziała co i jak pójdź do sekretariatu. - podał mi je i przysisnął do siebie - Będę tęsknić.
- Ja też - uśmiechnęła - Ale jak nie chcesz spóźnić sie na samolot to powinieneś już iść.- Pokiwał głową i wszedł do samochodu. Nie czekając aż odjedzie poszłam do stajni, gdzie właśnie głowę wychyliła Dream.
- Hej malutka, jak czujesz ? - pogłaskałam ją po grzbiecie. - Zobaczysz spodoba ci się tu - wprowadziłam ją do boksu i upewniłam się, że został zamknięty.
- Przyjdę wieczorem- ostatni raz ją pogłaskałam i wyszłam. Szłam wolnym krokiem, starając się unikać lody, ale co? Oczywiście noga musiała mi się powinąć. Starałam się utrzymać równowagę, jednak wiedziałam jak to się skończy. Zamknęłam oczy i czekałam na upadek. Stało się coś zupełnie innego, poczułam rękę na tali, a następnie stałam na własnych nogach. Spojrzałam w górę i napotkałam piękne błękitne oczy.
-Em.. dziękuję - mruknęłam - Juliet - wyciągnęłam rękę w jego stronę
- Andy - odpowiedział ściągając ją.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że cały czas się mu przeglądam.
- Masz ładny tatuaż - powiedziałam niepewnie, w końcu coś musiałam prawda? Nie ważne, że widziałam tylko górną część.
- Dzięki - złapał się za szyję.
Jasne, nie podtrzymuj konwersacji. Sama sobie poradzę.
- Miło było poznać, ale muszę iść się rozpakować - obdarzyłam go lekkim uśmiechnęłam i podeszłam do swoich walizek. Podniosłam jedną i prawie bym  się przewróciła. Znów poczułam ręce na swoje tali i wybuchnęłam śmiechem.
- Do trzech razy sztuka, co? - spojrzałam w jego stronę, pokiwał głową
Czy on się w ogóle uśmiecha?
- Pomogę Ci, tylko przypilnuj mogę psa- mrugnął do mnie, podają smycz do zwierzęcia. Wzięłam ją i spojrzałam wymownie na psa. Andy złapał dwie walizki w ręce a jedną wsadził pod pachę. Ja spojrzałam na psa i pochyliłam się w jego stronę - Masz fajnego właściciela,  ale nie wchodzimy sobie w drogę - szepnęłam stukając go po główce. Cicho warkną, ale ukrywałam to kaszlnięciem. Trzeba sobie jakość radzić...
- Który pokój? - wyjęłam kartkę z kurtki i na nią spojrzałam
- 61
- To koło mnie, będziesz miała znajomą osobę obok siebie - weszliśmy do budynku i od razu skierowaliśmy się w stronę schodów.
Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego powodu...
Postawił walizki koło drzwi i odebrał swojego psa. Wyjęłam klucz i wsadziłam go do zamka, następnie przekraczając.
- Jeszcze raz dziękuję - uchyliłam drzwi
- Nie ma sprawy. Jak będziesz tego potrzebowała to daj znać.
- Po prostu bądź gdzieś w pobliżu - uśmiechnęłam się - Do trzech razy sztuka - Jasne, do zobaczenia
- Do zobaczenia - wtargałam bagaże do pokoju i zatrzasnęłam drzwi. W końcu mogłam  dobrze rozejrzałam się po moim nowym pokoju. Nie był za duży, ale za mały też nie. Biurko stało obok okna z balonem, a pojemna szafa naprzeciwko. Łóżko jednoosobowe znajdowało się w centralnym punkcie. Wystarczy, że ozdobie je po swojemu i poczuje się jak u sobie. Uśmiechnęłam się zadowolona i zaczęłam się rozpakowywać. Kiedy położyłam ostatnie książki na biurku, pokoju nabrał już wyrazu. Jutro zabiorę się za zawieszenie plakatów i wyłożenia kosmetyków i biżuterii.
Odwróciłam się w stronę okna i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zapadł już wieczór. Czyżbym nie zdążyła na kolację ? Ups, innym razem.
Zarzuciłam kurtkę i zamknęłam pokój. Prawie w podskokach szłam do mojej klaczy, prawie, ponieważ nie chciałam pogłębić uczyć z twardą powierzchnią.
- Przyszłam skarbeczku - weszłam do niej i mocna ją przytuliłam - Jak Ci miną dzień, co ? - wziełam grzebień i zaczęłam ją czesać - Obiecuje, że jutro pójdziemy na wycieczkę. Musimy poznać teren - walnęłam mnie głową w ramie, uznałam to za jej odpowiedź. Spojrzałam na nią i szeroko się uśmiechnęłam. Dream wydawała się weselsza, chyba zmiana otoczenia dobrze jej zrobiła. Wyjęłam telefon i chciałam zrobić jej zdjęcie. Jednak usłyszałam cichy szelest i zmrużyłam oczy. Kto spaceruje o tej porze i w taką pogodę. Nie wliczając mnie. Zaczęłam podchodzić w stronę drzwi z szczotką w dłoni, jakoś trzeba się bronić. Rozejrzałam się w obie strony, nic nie widziałam. Gdy usłyszałam szczeknięcie podskoczyłam przestraszona i rzuciłam przedmiotem przed sobie. Ktoś cicho jęknął....

Andy? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz