- cisza nocna! Prosimy o zgaszenie świateł i powrót do swoich pokoi! - usłyszeliśmy głos dobiegający z głośników na korytarzu.
- o nie, jak ktoś mnie zobaczy w takim stanie, to mogę pakować się do domu - wstałam z krzesła i zgasiłam światło.
- chcesz tu zostać?
- jeżeli mi pozwolisz... - opadłam bezwładnie na kanapę.
- nie mam nic przeciwko.
- chyba domyślam się, dlaczego mnie rzucił - zaczęłam się śmiać.
- dlaczego? - zapytał. Byłam na tyle pijana, że byłam w stanie powiedzieć Theo dosłownie wszystko.
- zostałam zgwałcona, kilka lat temu... I nie byłam gotowa. Bałam się. Myślę, że on nie potrafił na mnie zaczekać. I dlatego odszedł.
- ja... nie wiedziałem...
- nikt nie wiedział oprócz niego. - chwyciłam butelkę wódki i pociągnęłam kilka łyków - mmm, to jest mocne.
Jeszcze nigdy w życiu tyle nie wypiłam. Wszystko wirowało, a mnie było dziwnie wesoło. Ból po stracie Luke'a był teraz znikomy i chciałam, żeby tak zostało.
- zaraz wracam - wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku balkonu, wyciągając papierosa i zapalniczkę.
Spojrzałam w dół. Stąd było na prawdę wysoko. Gdybym spadła, zapewne byłabym trupem na miejscu.

Już po raz drugi zostałam tak bardzo zraniona. Moja matka siedziała w psychiatryku a ojciec się zaćpał. Czemu ja byłam winna? Tym, że chciałam być po prostu szczęśliwa?
Nie chciałam już żyć, miałam wszystkiego dość. Chyba czas w końcu zrobić coś dla siebie, ulżyć sobie, a nie innym. W końcu zadecydować samodzielnie.
Poczułam, jak po po moim policzku staczają się łzy mimo, że z całych sił próbowałam je powstrzymać. Nie chciałam teraz płakać, wolałabym się śmiać. Cieszyć, że już nikt przeze mnie nie ucierpi a ja nie zostanę po raz kolejny zraniona.
Nie musiałam robić tego teraz, miałam całą noc... ale zawsze ktoś może mnie powstrzymać albo zobaczyć. Przyjedzie policja, straż i pogotowie, a wokół zrobi się zbiegowisko. Wszyscy będą chcieli mnie powstrzymać, a mnie będzie jeszcze trudniej.
Nie tylko zerwanie z Luke'em sprawiło, że podjęłam taką decyzję. Od zawsze byłam odrzucana przez innych, ale sama nie potrafiłam sprawić komuś przykrości. Jestem zbyt słaba, by żyć na tym świecie. Na tym świecie nie potrafię być już szczęśliwa.
Otworzyłam oczy i jeszcze raz spojrzałam w dół. Ciemna otchłań zapraszała mnie w swe objęcia szepcząc do mnie ciche obietnice, kusząc swą tajemniczością i łagodnością zarazem. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak bezsilna jak teraz. Moja przygoda dobiegła końca.
Przyjdziesz się ze mną pożegnać, Luke?
Zamknęłam oczy, puszczając się poręczy, luźno zwiesiłam nogi. Wychyliłam się czując, jak pochłania mnie mrok.
W tej chwili czyjeś dłonie zacisnęły się na mojej talii powodując, że bezwładnie zawisłam w powietrzu.
Theo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz