Wraz z powrotem do Morgan musieliśmy się liczyć z tym, że wszystko wróci do normy. No, prawie wszystko.
Wracałem akurat ze stajni i zobaczyłem Sammy, wychodzącą ze swojego
czarnego Mini Coopera. Pomachała mi na dzień dobry, a ja podszedłem do niej.
Okazało się, że wróciła akurat z miasta. W ręku trzymała dużą białą kopertę, co
zwróciło moją uwagę. Wyglądała na wypełnioną po brzegi. Sam powiedziała, że są
w niej wywołane zdjęcia z naszego wyjazdu. Zdęcia… Pamiętam, że robiliśmy kilka
fotek, ale nie spodziewałem się, że będzie tego aż tyle! Dowiedziałem się też, że
to są tylko te najlepsze. Moja ciekawość rosła z każdym pokonanym stopniem w
drodze do pokoju Sam. Chciałem koniecznie je obejrzeć.
Będąc już w pokoju, ja dorwałem się do koperty, a Sammy wyciągnęła prezent
mikołajkowy, który dostała ode mnie. Była to ogromna ramka na zdjęcia.
Ucieszyłem się, że w końcu ją wykorzysta. Dziewczyna wkładała tam fotografie, a
ja sobie je wszystkie przeglądałem, uśmiechając się pod nosem. Jednak jedno
zdjęcie… Skąd one się tam wzięło?! Spałem na nim oparty o ramię jakiegoś
pasażera. Naprawdę nie przypominałem sobie tej sytuacji, a Sammy miała
najwyraźniej ubaw z mojej skonfundowanej miny. Po kilku minutach uznaliśmy, że
wygodniej będzie nam segregować fotki na łóżku niż na stojąco. Dlatego
usiedliśmy na nim i porozkładaliśmy zdjęcia na kocyku, którym łóżko było przykryte.
-Um… Max? – w pewnym momencie Sammy podniosła wzrok znad zdjęć, jej głos
wydał mi się niepewny – Pamiętasz naszą rozmowę z balu?
Również podniosłem wzrok i spojrzałem Sam w oczy. Czy ona właśnie
wspomniała coś o balu i naszej… rozmowie? Czemu porusza ten temat właśnie
teraz?
- I chciałam się zapytać czy myślałeś nad tym wszystkim? –
kontynuowała. Teraz byłem niemal pewny, że jej głos zaczyna odrobinę drżeć -
Czuję, że jestem w tobie zakochana. Z każdą chwilą coraz bardziej, a wspólny
wyjazd jeszcze bardziej mnie w tym utwierdził. I mam nadzieję, że czujesz to
samo. *przerwa na głęboki oddech* Jeśli jednak nie, nie zamierzam cię zostawiać.
Możemy zostać przyjaciółmi.
Wow. Gapiłem się na nią przez kilka sekund bez reakcji. Nawet nie
mrugnąłem, ale w środku czułem jak coś się we mnie roztapia i rozpływa po całym
ciele. Miałem wielką ochotę przytulić ją z całej siły i pocałować. O tak.
Przyjaciółmi byliśmy kilka tygodni temu. Teraz, po wyznaniu Sam, miałem
pewność, że na przyjaźni się nie skończy.
Zsunąłem się powoli z łóżka, wciąż milcząc.
- Wstań, proszę. – starałem się żeby te słowa zawierały jak najmniej emocji.
Czułem, że lada moment wyjdą na jaw.
Chyba udało mi się ją zmieszać, bo na twarzy Sammy pojawiła się niepewność.
Wstała jednak i teraz znajdowała się zaledwie kilkanaście centymetrów ode mnie.
Czułem jej słodki oddech na twarzy.
Nadal nie powiedziałem ani słowa, chciałem trzymać ją jak najdłużej w
niepewności. Jednak sam nie wytrzymałem. Ująłem twarz Sam w obie dłonie i
przybliżyłem się do niej, patrząc w jej złociste oczy. Miałem wrażenie, że ta
chwila trwała wieczność i jak dla mnie mogłaby trwać jeszcze dłużej. Stykaliśmy
się niemal czołami, stojąc w milczeniu. Mój wzrok zsunął się na jej pełne usta.
Kurczę, jeszcze nigdy w życiu nie pragnąłem tak kogoś pocałować. Sammy, jakby
czytając mi w myślach, musnęła delikatnie swoimi ustami moje. Poczułem jak
ciarki rozchodzą się po całym moim ciele. W następnej sekundzie pocałowałem ją.
Długo i namiętnie.
Sammy? <3 Wybacz, że takie krótkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz