niedziela, 19 lutego 2017

Od Luke'a cd. Mirany

Położył się obok Mirany chwytając ją za rękę i przytulając się do siebie. Poczułem się.. dziwnie. Zaczęło towarzyszyć mi uczucie, które pojawiało się do tej pory tylko u jednej osoby, a konkretniej było to szczęście. Był to inny rodzaj szczęścia, taki który odczuwa się po prostu będąc blisko danej osoby. Chłopacy z zespołu sprawiali, że byłem szczęśliwy, ale dlatego, że byli moimi przyjaciółmi, a to.. było jednak coś innego.
Jedną ręką gładziłem jej włosy, po czym zrozumiałem, że nie mogę wciąż żyć przeszłością. To co się wydarzyło już się nie odwydarzy. Przysunąłem się bliżej dziewczyny i złapałem ją pod brodę. Nie widząc w jej oczach sprzeciwu, chciałem..
Drzwi od pokoju otworzyły się, a w nich zobaczyłem znajomą mi osobę. Spojrzała z nienawiścią na Miranę, która momentalnie zerwałam się z łóżka. Przyglądała się nam przez chwilę, po czym wybiegła z pokoju.
- Mirana! Mira, zaczekaj! - zawołałem chcąc ją zatrzymać, jednak na marne.
Nie sądziłem, że Pain będzie miała ochotę jeszcze się ze mną widzieć. Minął miesiąc od naszego rozstania, jednak mi również wciąż było z tym ciężko. Zerwałem z nią, bo musiałem. Wiedziałem, że ciągle ją krzywdziłem, nawet nieświadomie. Czas, który z nią spędziłem do tej pory był najlepszym w moim życiu.
- Widzę, że sobie radzisz - wycedziła przez zęby.
- Widzę, że ty również - odpowiedziałem.
Nie jestem ślepy, widziałem, że bardzo dużo czasu spędzała z Theo. Oczywiście nie miałem nic przeciwko, to mój przyjaciel i wiem, że jej nie skrzywdzi. Na początku uderzało mnie poczucie zazdrości, jednak później zrozumiałem, że byłby dla niej dużo lepszy ode mnie.
- Nie chcę, żeby to tak wyglądało - odezwałem się - To, że nie jesteśmy razem, nie oznacza, że musimy się unikać.
- To nie jest takie proste.
- Wiem, pewnie mi nie uwierzysz, ale dla mnie również.
- Po prostu.. ugh.. po prostu nie wchodźmy sobie w drogę - powiedziała patrząc mi w oczy - Lepiej już pójdę.
Pain wyszła, a ja nie potrafiłem nic zrobić. Stałem w bezruchu na środku pokoju i nie widziałem, co powinienem teraz uczynić. Wziąłem głęboki wdech i w końcu udało mi się coś zrobić.
Wyszedłem z pokoju i udałem się prosto do mieszkania Mirany. Chciałem zajść wcześniej do Seleny, ona zawsze potrafiła mi pomóc, jednak uznałem, że teraz powinienem pójść do Mirany. Gdy stanąłem przy odpowiednich drzwiach, zapukałem kilka razy. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, więc po prostu wszedłem do środka.
Dziewczyna leżała na łóżku, z twarzą schowaną w poduszce.
- Przepraszam - odezwałem się - Ta dziewczyna to Pain, moja była...
Mirana podniosła głowę i spojrzała na mnie przelotnie.
- To ja przepraszam. Weszłam z butami w twoje życie i.. nie powinnam cię tak w to wszystko mieszać.
- Już ci mówiłem, że w nic mnie nie wmieszałaś. Sam chciałem ci pomóc i to zrobiłem. - Podszedłem bliżej i usiadłem obok niej na łóżku.
Mirana spuściła wzrok na swoje ręce i wydawała się być nimi bardzo zainteresowana. Chciałem coś powiedzieć, ale.. nie wiedziałem co. Znając mnie było by to pewnie coś głupiego, bo zawsze mówię głupie rzeczy, gdy nie wiem co powiedzieć. Złapałem ją za rękę, a ona podniosła na mnie wzrok. Nie potrafiłem wydusić z siebie słowa, gdy zapatrzyłem się w jej piękne, piwne oczy. Zakreślałem kciukiem koła na jej dłoni, a Mirana nieśmiało się uśmiechnęła.
Rozłożyłem szeroko ręce, zapraszając dziewczynę do uścisku.

Mirana?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz