niedziela, 19 lutego 2017

Od Luke'a cd. Mirany

- Obiecujesz? - spytałem
- Obiecuje - odpowiedziała słabo się uśmiechając.
Zmierzyłem Bastiana wzrokiem, nie chciałem zostawiać jej z nim samej, jednak wiedziałem, że to musi się zakończyć. Pocałowałem Miranę w policzek i odszedłem kawałek, cały czas bacznie się im przyglądając. Obawiałem się, że ten dupek będzie chciał coś jej zrobić.
Na początku normalnie rozmawiali, jednak po chwili zaczęli ostrą wymianę zdań. Bastian pochylił się nad nią, a dziewczyna wzięła z barku kieliszek wina i wylała mu go prosto w twarz. Wiedziałem, że coś jest nie tak i powinienem jakoś zareagować.
Mirana wybiegła z pokazu, a Bastian zaraz za nią. Nie mogłem spuścić ich z oczu, więc zatrzymałem się przy wyjściu, gotowy w każdej chwili wkroczyć do działania, jednak miałem nadzieję, że nie będzie to potrzebne, inaczej chłopak mógłby się od niej nie odczepić. Nawet z daleka widziałem łzy na jego twarzy, a cała złość zamieniła się w coś w rodzaju smutku, czy rozczarowania. Nie mogłem dosłyszeć o czym rozmawiali, jednak byli o wiele spokojniejsi niż wewnątrz. Dziewczyna spojrzała na mnie przez chwilę i powiedziała coś do chłopaka, na co ten krótko odpowiedział i odszedł ze zwieszoną głową w stronę jednego z samochodów.
Mirana wpatrywała się przed siebie pustym wzrokiem, a po chwili upadła na chodnik. Podbiegłem szybko do niej i pomogłem wstać. Dziewczyna była cała roztrzęsiona, a łzy, które wciąż próbowała powstrzymać, teraz swobodnie spływały po jej policzkach. 
- Już w porządku - szepnąłem i objąłem ją. Mirana wtuliła się we mnie i zaczęła zanosić się płaczem. Nie wiedziałem, o czym rozmawiali, jednak chyba nie powinienem pytać o to w tym momencie, lepiej poczekać, aż trochę dziewczyna trochę ochłonie.
- Chodź, wracajmy już -  powiedziałem cicho.
Mirana kiwnęła jedynie głową i starła z policzków kilka łez. Chciałbym już wiedzieć i czym rozmawiali, czy się udało, czy w końcu da jej spokój, ale.. nie mogę zapytać jej o to, gdy jest w takim stanie. Niepewnie złapałem ją za rękę z nadzieją, że jej nie zabierze i... nie zabrała. Spletliśmy nasze palce razem i udaliśmy się w stronę mojego samochodu. Otworzyłem Miranie drzwi, a ona posłała mi słaby uśmiech. Lubiłem jak się uśmiechała, ale nie byłem w stanie patrzeć na jej łzy. Po prostu serce mi pękało, gdy widziałem jej smutek.
Zająłem miejsce za kierownicą i zaraz ruszyliśmy w drogę powrotną. Mirana nerwowo uderzała palcami w swoją nogę i co chwila zerkała na swój telefon. 
- Spokojnie. - Uśmiechnąłem się słabo łapiąc ją za rękę.
*   *   *
Weszliśmy na górę i udaliśmy się prosto do mojego pokoju. Mirana zdążyła już trochę ochłonąć, jednak wciąż nie była w najlepszym stanie. Bałem się, że to spotkanie mogło jednak nie wyjść na dobre i będzie jeszcze gorzej. Zatrzymałem się na środku pomieszczenia, a Mirana stanęła kawałek przede mną.
- Udało się? - spytałem. 
- Chyba tak - odezwała się cicho.
- O czym rozmawialiście?
- Chciał.. żebym do niego wróciła, ale.. powiedział, że da mi spokój i przeprosił.
- Tak po prostu dał ci spokój? - Zmarszczyłem brwi.
- Ym.. tak.
Wiedziałem, że nie mówiła mi wszystkiego, jednak postanowiłem nie naciskać.
- Czyli chyba powinniśmy się cieszyć. - Uśmiechnąłem się i odgarnąłem kosmyk włosów, który opadł na jej twarz.

Mirana?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz