sobota, 22 kwietnia 2017

Od Zaina cd. Brooke

Dziewczyna wyraźnie nie była zadowolona z przyjazdu do akademii. Obrzuciła mnie obrażonym spojrzeniem, jakby decyzja o pobycie tutaj przez kilka dni zapadła z mojego powodu. Uśmiechnąłem się pomimo tego, bo jednak Safaa jest moją najmłodszą siostrą. Widocznie nie czas na tryskające radością powitania. Muszę poczekać aż cała zła energia spłynie po dziewczynie. Posłałem pytające spojrzenie w kierunku ojca, który podwiózł młodą. Pokręcił głową, mówiąc że niestety nie zagości, bo musi już jechać aby zdążyć zabrać mamę i udać się na lotnisko.
Podszedłem z powrotem do Brooke, która posłała mi rozbawione spojrzenie. Aż takie śmieszne, że zostałem zaliczony do listy ludzi, na których trzeba się obrazić? Niestety mój pokój obecnie znalazł się pod opieką młodszej siostry i Shariki. Nie miałem innego wyjścia jak poczekać aż łaskawie zostanę dopuszczony. I tak jak Brooke wspomniała, Safaa otworzyła drzwi po obiedzie. Pożegnałem się i wszedłem do środka. Czarnowłosa rozłożyła się na łóżku w obecności proszącej o pieszczoty Shariki i posłała mi już mniej groźne spojrzenie.
-Więc spotkało cię aż takie nieszczęście? - stanąłem na środku, przechylając głowę na bok i unosząc kąciki ust w uśmiechu. Wiedziałem, że podziała to jako powód aby dziewczyna nie fukała na mnie od samego początku.
-"Pojedziesz do brata", "To tylko kilka dni", "Wrócimy nie długo" ... - Safaa przewróciła oczami, opierając głowę o poduszkę z cichym warknięciem - Jakoś żeby Waliyha`ya została u koleżanki nie było problemu...
-Jest starsza - wtrąciłem, po chwili zdając sobie sprawę jaki to był zły pomysł. Zostałem spiorunowany spojrzeniem siostry.
-Jasne, bo za rok będzie obchodzić swoje osiemnaste urodziny i dlatego może...
-Aż tak mnie nie lubisz? - po raz kolejny jej przerwałem by przypadkowo nie zaczynała potoku słów. Safaa skierowała na mnie oczy, a jej wyraz twarzy jakby złagodniał. Westchnęła, widocznie nie znajdując stosownej odpowiedzi.
-Stęskniłam się, braciszku - odparła. Uśmiechnąłem się i usiadłem obok, kładąc rękę na swoim kocie i głaszcząc ją za uchem - Po prostu nie widzę tu nic ciekawego...
-Chwila moment... - przerwałem jej po raz kolejny - Ja i nic ciekawego? - obruszyłem się - To jak niesprawiedliwy osąd - przekrzywiłem głowę - Zresztą nie będzie aż tak źle. Morrigan na pewno chętnie weźmie cię na swój grzbiet.
-O nie... Nie wsiadam na tego karego diabła ani na żadnego kopytnego. Chyba dopiero w innym świecie, w innym życiu - na jej twarzy pojawił się uśmiech. Znowu skierowała na mnie swoje spojrzenie, przyglądając się mi. Uniosłem brwi, sprawdzając o co jej chodzi - Rzeczywiście, fajnie cię zobaczyć - potargała moje włosy, które dzisiaj tak cholernie trudno było ustawić. Odsunąłem się jak poparzony, słysząc cichy śmiech siostry.
-Nie dotykać włosów - uniosłem palec do góry - Czy na prawdę każda osoba musi to robić? Ja wiem, że są piękne, kuszące i w ogóle...
-Uwielbiam to robić. Twoja reakcja jest prześwietna - Safaa uśmiechnęła się szeroko, obrywając bluzą, która wylądowała na jej głowie - A ostatnio zaczęłam bawić się w fryzjerkę - uniosłem wzrok, zaniepokojony.

*rano przed treningiem, pokój Zaina*
A myślałem, że to ja chodzę najpóźniej spać i mam z tym problem, jednak widocznie się pomyliłem gdyż nadchodząca powoli godzina trzecia nad ranem nie zmusiła wcale dziewczyny do chociażby próby zaśnięcia. Podczas gdy ja przymykałem oczy by oddać się powoli Objęciom Morfeusza, zostałem natychmiast brutalnie wybudzony przez okrzyk Safaa`y.
Dlatego wygramolenie się rankiem z łóżka było istną katorgą. Budzik nieustannie dzwonił, a ja chyba po raz pierwszy skutecznie go ignorowałem. Do czasu gdy nie dostałem w twarz z dłoni siostry.
-Zain, wyłącz go... - stęknęła, chowając się pod kołdrą.
-Chodzi się o normalnej godzinie spać... - mruknąłem, słysząc jak Sharika przechadza się nad moją głową w celu wybudzenia mnie.
-Powiedział ten co w Bradford jak chodził na imprezy to dwa dni siedział po nocach w jednym klubie - odgryzła się - Wyłącz - zostałem zwalony z łóżka, które teraz było całe zajęte przez moją siostrę.
Chwyciłem telefon, wyłączając koszmarną pobudkę.
-Bez przesady - odpowiedziałem, kierując się w stronę łazienki. Widać, moje mieszkanie zostało już do końca obładowane rzeczami Safaa`y. Trzy czwarte półki przed lustrem było zajęte przez kosmetyki i kosmetyczkę. To będą ciężkie dni.
Z pokoju wybiegłem czym prędzej i choć było za piętnaście siódma to czułem pewne obawy co do mojej punktualności. Rzuciłem tylko szybko siostrze żeby nie zrobiła totalnego przemeblowania, którym od wczoraj wieczorem mi groziła. Mruknęła coś pod nosem, przewracając się na drugi bok.

Na całe szczęście, Morrigan nie sprawiała problemu. Może trochę unosiła do góry głowę, ale chyba zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Dzisiaj udało mi się ją przekupić kawałkiem marchewki i sposobem założyłem ogłowie na głowę klaczy. Wyruszyliśmy na trening, do którego pozostało pięć minut.
Na placu była już cała grupa, ale instruktorki ani widu ani słychu. I kto tu jest mistrzem jak nie ja? Spojrzenie przykuła jedynie siwa arabka, a na niej Brooke. Niby jest już zdrowa, ale to tylko pojęcie względne. Podjechała bliżej z teatralnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Spojrzałem na nią wymownie, jakbym chciał ją samym wzrokiem zdjąć z konia i posłać z powrotem. Ale nie miałem szans, zresztą to było pewne, że i tak się mnie nie posłucha. Gdy przyszła trenerka, odjechała dalej posyłając tylko delikatny uśmiech.
W połowie treningu, niedaleko ogrodzenia zobaczyłem Safaa`e, obserwującą w milczeniu trening. Nie możliwe, że była w stanie wygramolić się z łóżka o tej godzinie. Morrigan przeskoczyła ostatnią przeszkodę. Po zaliczonym ćwiczeniu, podjechałem do czarnowłosej, która założyła kosmyk włosów za ucho. Uśmiechnąłem się szeroko, gestem pytając o co chodzi. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
-Przyszłam popatrzyć na twoje bliskie spotkanie z matką ziemią - dopiero teraz zobaczyłem na jej rękach Sharikę.
-Nie ma szans - pokręciłem głową, klepiąc zaciekawioną Mori po szyi - Specjalnie dla ciebie postaram się nie spadać - posłałem jej oczko i odjechałem od ogrodzenia w kierunku Brooke, która właśnie skończyła swoje zadanie.
-I jak siostra? - zadała standardowe pytanie.
-Chyba udobruchałem w niej duszę nastolatki... - szepnąłem, oglądając się za siebie - Podziałał fakt, że jednak za mną tęsknią - uśmiechnąłem się, dając Mori luz na wodzy. Spuściła powoli głowę w dół - Myślę, że byście się polubiły. Macie wiele wspólnego - rzuciłem szybko w stronę zaskoczonej Brooke i zawróciłem Morrigan do instruktorki. Zresztą nieuniknione jest ich spotkanie.

Brooke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz