piątek, 21 kwietnia 2017

Od Abigail do Casey

Po incydencie z Mikel'em nie czułam się najlepiej. Pani Smith stwierdziła że mogę chodzić na treningi i, że to tylko moja wymówka. Niestety nawet nie wiedziała jak bardzo się myliła. Kocham jeździć na Hermesie. To najlepszy koń na tym świecie. A teraz? Nie mam na to ochoty. Zrezygnowana usiadłam na ławce pod basenem dla koni. Eliminat rozłożył się koło mnie i nie zamierzał ustępować z miejsca. Nagle ktoś koło mnie przycupnął.
-Czemu płaczesz? - zapytał dziewczęcy głos.
Powoli otworzyłam oczy. No nie. Tym bardziej nie mam ochoty na rozmowę z nieznaną mi dziewczyną!
-Mam swoje powody - mruknęłam - Abigail jestem. A ty?
Krótko przycięta blondynka, wstała. Jednak nie odeszła. Po prostu stała.
-Casey - uśmiechnęła się.
Wytarłam łzy, wierzchem dłoni i także wstałam. Muszę zrobić codzienną sesję z Hermesem, a następnie iść na zajęcia dla grupy drugiej. Oby nie było tam Mikel'a. Casey obiecała, że za 10 minut przyjdzie na parkur i ze mną poćwiczy. Jako osoba obserwująca i zarazem trenująca niższe przeszkody. Spasował mi taki układ. Inaczej byłabym skazana na wysokie przeszkody po grupie pierwszej, która dziś zajęła parkur na zewnątrz. Ruszyłam do boksu kasztanowego wierzchowca. Na mój widok zarżał przyjaźnie. Poczęstowałam go marchewką, a on pozwolił mi się wyczesać i osiodłać. Poszło dość sprawnie, więc przyszłam tylko trochę później niż blondynka. Zdecydowałyśmy że na początek skaczemy dwie stacjonaty. Zaczęłam ja. Hermes gładko przeleciał nad przeszkodą. Z drugą poszło tak samo. Koń Casey, był rasy trakeńskiej. Posiadał skomplikowane imię, coś w stylu Incident. Podnosili nogi trochę za nisko, jakby przeszkoda sprawiała mu trudności. Postanowiłam nieco zniżyć im przeszkodę. Teraz poszło im znakomicie. Od razu mogłam się poznać że koń woli ujeżdżenie. No, ale blondynka sama zaproponowała trening z przeszkodami. Nadszedł czas na okser. Nie był zbyt wysoki. Hermes, urodzony skoczek, nie miał problemów. To ja jak zwykle go stopowałam przed wyższym wyskokiem. Tripplebarre, w crossie, pod moim bratem nie robił na nim wrażenia. Muszę dla niego pokonać lęk. Nie wiem. Może zamknę oczy? Tia... Kiepski pomysł Abigail. A jednak warto spróbować. Pozwolę mu działać samemu. Pani Bill od razu chciała żebym tak robiła, ale ja się bałam. Poprosiłam Casey o wyższą przeszkodę. Zamknęłam oczy i puściłam wodze wolno. Na początek Hermes był zdezorientowany. Jednak szybko się przyzwyczaił do nowej sytuacji. Minęło kilka sekund i już byliśmy po drugiej stronie oksera. Wow. Nie wiedziałam, że to zadziała. Usatysfakcjonowana podjechałam do Casey. Poklepałam kasztana po szyi po czym przytuliłam go.

<Casey?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz