
Spojrzał na mnie z powagą, a po chwili ciszy z jego oczu znów zaczęły płynąć łzy.
-Bo tam były pieski i one zostały, i zginęły i po prostu... - wraz z potokiem słów, na moją poduszkę spłynął potok łez. O nie, tylko mi tutaj nie urządzaj powodzi. Sięgnęłam z szafki chusteczki i podałam chłopaki, który wyciągnął jedną z kartonowego pudełka i wydmuchał nos.
-To tylko film - powiedziałam uspakajając, choć doskonale pamiętałam swoją pierwszą reakcję podczas ostatnich scen. Jednak na nic moje słowa gdy na ekranie pojawił się napis Film oparty na faktach. I to był koniec, gdyż cała jedna paczka chusteczek poszła do kosza. Być może jednak nie powinnam puszczać Harry`emu takich filmów.
-Chcesz więcej? - usiadłam na przeciwko niego, odkładając laptop na bok. Choć to pytanie było zbędne. Pokiwał głową z dziecięcą miną.

-Lepiej? - próbowałam powstrzymać uśmiech by po raz kolejny nie rozpoczynać przysłowiowej wojny.
-Już nigdy więcej nie obejrzę z tobą filmu. Mówi się, że tam giną biedne stworzenia! - odparł pretensjonalnie i uderzył bezradnie rękoma o łóżko, które obecnie tonęło wokół niego w chusteczkach. Odwzajemniłam poprzedni uśmiech, przewracając oczami wraz ze wzruszeniem ramion.
-Nie sądziłam, że aż tak mocno to do siebie przyjmiesz - zacisnęłam usta. Zmrużył oczy, rzucając we mnie papierem, który spadł na ziemię, cały się odwijając. Mogę się założyć, że do rana będzie tu panował "idealny porządek".
-Nie kłamie się co do filmów. Przygodowy... - parsknął z zgryźliwym sarkazmem.
-Miałam nam znaleźć coś ciekawego. Ten film był idealny. Teraz już wiem na przyszłość jakiego typu filmy puszczać tobie - odgryzłam się, patrząc na zegarek. Dawno było już po pierwszej. I choć nadal mój wewnętrzny budzik niezbyt się przestawił na brytyjskie godziny to sam fakt, że był środek nocy, wypadało się położyć spać.
-Następnym razem ja wybieram - nakazał i popatrzył na mnie wyczekująco. Pokazałam mu skinieniem głowy na drzwi. Zmarszczył czoło, nie rozumiejąc o co mi chodzi. Przewróciłam oczami. Chyba wcale nie zamierzał jeszcze iść, podkreślając to w swoim stwierdzeniu, że ten spektakl całkowicie go wybudził. Chyba wyniosę go siłą, choć przyznając i ja nie czułam zbytnio zmęczenia. Wstałam z łóżka, otwierając szafę i wyciągając z niej kartonowe pudełko. Usiadłam przy nim, czekając tylko jak Harry z zaciekawieniem podejdzie bliżej. Nie pomyliłam się dużo, gdy chłopak wędrując na czworaka po moim łóżku, spojrzał mi przez ramię co jest w środku.
-Lubisz grać? - zapytałam znienacka ku zdziwieniu chłopaka, wyciągając z kartonu dwa pady. Z braćmi grałam bardzo dużo i nawet nie wiem po co wzięłam ze sobą tyle gier, które teoretycznie były mi niepotrzebne. Całkiem inna była reakcja Harry`ego. Skoczył jakby odzyskał siły i zaczął przeglądać wszystko co tylko było w kartonie. Uniosłam głowę, czekając na ostateczny wybór chłopaka stojącego tuż obok.
-W to ze mną nie masz szans - wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, pokazując opakowanie jeszcze nierozpakowanej, nowej FIFA.

Nie zważając na godzinę oraz na śpiących obok ludzi, którzy pewnie zamierzali się wyspać na jutrzejszy dzień, całkowicie oddaliśmy się rozgrywce.
-Mam zbyt dużo braci byś wygrał... - wyprostowałam się.

-Na pewno jestem lepsza - dogryzłam i w ostatniej minucie strzeliłam zapewniającego mi wygraną gola. Podskoczyłam na łóżku, unosząc ręce i głośno krzycząc goal. W między czasie mój pad, wyrzucony z rąk, gdzieś zawieruszył się pośród kołdry. Spojrzałam z triumfem na zdezorientowanego Harry`ego.
-Wygrałam! - nie zdziwiłabym się gdyby teraz do moich drzwi zapukał jakiś stróż nocny, nakazując nam absolutną ciszę.
Harry?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz