czwartek, 27 kwietnia 2017

Od Brooke CD Zaina

Chłopak chwytając moją dłoń pociągnął mnie na środek pokoju. Czasem zadawałam sobie pytanie jak ja z nim wytrzymuje? Zain ignorując moje opory co do prób tańca i tak zrobił swoje. Jak zwykle. Z dnia na dzień wychodzi mu to coraz lepiej.
- Korepetycji tanecznych udzielam tylko w sobotnie wieczory na specjalne życzenie... chociaż jak ładnie poprosisz?- oberwał poduszką w twarz
- To tak na ostudzenie twoich tanecznych ambicji- powiedziałam ze złośliwym uśmiechem na twarzy
Parsknął oburzony i założył ręce na piersi:
- Jeszcze do mnie przyjedziesz.
Jasne. Już widzę go w roli nauczyciela.
- Za bardzo boję się o swoje zdrowie aby ryzykować je lekcjami tańca z tobą- wzruszyłam ramionami, a chłopak odłożył gitarę na miejsce i opadł znów na łóżko
- Czyżby ktoś był zmęczony?- spytałam
- Uwierz mi na słowo, młodsze rodzeństwo potrafi być męczące- sapnął
Jak dobrze, że moi rodzice nie wpadli na pomysł niespodzianki w postaci młodszego rodzeństwa.
~***~
Ostatnią lekcją była fizyka. Ta lekcja miała zakończyć szkołę i treningi na kilka dobrych dni gdyż zaczynała się majówka. Na całe szczęście nie będę zmuszona spędzać jej całej na terenie akademii.
- Mam propozycję nie do odrzucenia- powiedziałam do Zaina, którego złapałam po szkole
- Mam się bać?- spytał z typowym dla siebie uśmiechem
Zwróciłam swój wzrok do góry patrząc na chłopaka. Czemu on musi być taki wysoki?
- Bo zaraz się rozmyślne- burknęłam- Niedaleko stąd będą organizowane, w niedziele i poniedziałek, pokazy konia arabskiego, będzie na nich moja babcia jak mnie nie zobaczy to zamartwi się na śmierć- powiedziałam
- Twoja babcia hoduje araby?- spytał
- Hodowała, ale w jej stajni przeważa głównie ta rasa- odparłam- Masz ochotę jechać ze mną czy spędzić całą majówkę między murami tej szkoły?- dodałam
Zain spojrzał na mnie z mieszanką zainteresowania i zaskoczenia. Zaskoczony był zapewne dlatego, że słyszy taką propozycję z moich ust. No cóż życie potrafi zaskakiwać. Doszliśmy pod nasze pokoje. Zain zastanawiał się, ale i tak wiedziałam swoje.
- Dobra to jutro wyjeżdżamy- zaczęłam
- Przecież się nie zgodziłem- spojrzał na mnie, uśmiechając się
- Zgodziłeś się nawet o tym nie wiedząc, a poza tym, powinieneś mi dziękować na kolanach, że złożyłam ci tak świetną propozycję. Mam wymieniać dalej czemu powinieneś się zgodzić?- spytałam i założyłam ręce na piersi
Zain zaśmiał się i pokiwał przecząco głową. A szkoda. W zanadrzu miałam jeszcze kilka mocnych argumentów.
- Jutro po śniadaniu?- dodałam
- Ale przecież to zaczyna się w niedzielę, a jutro jest sobota.
Niemożliwe. Jak on na to wpadł?
- Ty- wskazałam na chłopaka- możesz dojechać w niedzielę, ja jadę jutro- wytłumaczyłam i zniknęłam w pokoju
Odłożyłam plecak z książkami. Nie tykam ich do końca majówki. Spojrzałam na zegar. Nie miałam ochoty na jedzenie, a nie zamierzam spędzić reszty dzisiejszego dnia nudząc się. Chwyciłam rzeczy do jazdy i poszłam się przebrać. Po kilku minutach byłam gotowa. Zabierając ze sobą psa, wyszłam z pokoju. Pogoda zapowiadała się ładnie i jak na razie nic nie wskazywało na to, że coś się zmieni. Powędrowałam do stajni. Everina szła za mną i spoglądała do góry na wystawione głowy koni ponad drzwiami boksów. Weszłam do siodlarni i zabrałam sprzęt klaczy, po czym poszłam do jej boksu. Tikani parsknęła zauważywszy mnie ze sprzętem na rękach. Czemu by nie wykorzystać takiego dnia na jazdę w teren?
~NeXt DaY *uczenie się ang i pisanie opowiadania robi swoje xd*~
Podpierałem głowę na ręce, która to była oparta o stół. Kawa dzisiejszego dnia ratowała mi życie po niewyspanej nocy i wieczorze z przygodami jakimi dostarczyły mi i Tikani, i Everina. Pies postanowił zniknąć gdzieś w lesie i mieć wszytko oraz wszystkich gdzieś. Szukając jej z grzbietu wierzchowca, czas zleciał do późnego wieczora i pomyliłam leśną ścieżkę prowadzącą do akademika co tym samym zmusiło mne do jazdy na około. Siedziałam na stołówce od dłuższego czasu. I tak nic lepszego do roboty nie było. Torba z ciuchami leżała już w aucie. Nie zjadłam za dużo gdyż po prostu nie miałam na to ochoty. Zapewne głód przyjdzie później. Siadając naprzeciwko mnie, chłopak spojrzał ze zdziwieniem na kubek kawy.
- To, że za nią nie przepadam nie oznacza, że jej czasem nie potrzebuję- sapnęłam
Po śniadaniu ja poszłam po psa, a chłopak po torbę i udaliśmy się do auta.
~***~
Z głównej drogi skręciłam na piaszczystą wzdłuż ktorej rosły od kilkunastu lat drzewa, dając tym samym cień. Tak naprawdę w pobliżu domu babci leżał tylko jeszcze jeden dom. Do miasta też trzeba było dojeżdżać. Lecz nie piętnaście kilometrów jak z akademii. Dojeżdżając pod dom zaparkowałem gdzieś z boku nie zwracając uwagi na to, że stanęłam na jakże świeżo zasilanej trawie i jeśli babcia tego nie zauważy to będzie to chyba cud. Zza domu wiadać było kawałek niewielkiego pastwiska i budynku stajni. Wysiadłam z auta i wypuściłem Everinię, która poszła na przechadzkę i sprawdzenie ile się zmieniło podczas jej nieobecności. Skierowałam na taras i chcąc otworzyć drzwi, rzuciła mi się w oczy kartka przyczepiona do nich - "Wracam wieczorem"Po co informować mnie o tym telefonicznie? Lepiej zostawić kartkę na drzwiach i niech sobie czekają. Całe szczęście, że nie pada.
- Niech zgadnę nie masz kluczy?- spytał
- Jak dasz mi chwilę to może zaraz dostaniemy się do środka- odparłam i zeszłam z drewnianego tarasu, kierując się za dom, w stronę stajni
Przed niedużym budynkiem stały dwie przyczepy do transportu. Zapewne na jutro. Otworzyłam drzwi do stajni, tym samym wpuszczając trochę światła do środka. Kilka koni wystawiło swoje głowy i parsknęło z zaciekawieniem. W jednym z boksów, w którym znajdowały się dwie pale siania, za starym, kantarem jednego z ulubionych koni mojej babci, niestety już nie żyjącym, wisiał zawsze zapasowy klucz do domu. Mając nadzieję, że i teraz tam będzie weszłam do środka. Jak na złość - nie było go tam. Chyba po moim wyjeździe do szkoły, ktoś zrezygnował z tajnej kryjówki na zapasowe klucze. Wypuściłam głośno powietrze. Zain zniknął gdzieś w głębi stajni. Wyszłam z opuszczonego boksu i również ruszyłam w głąb stajni. Mijając niektóre boksy, zauważyłam, że poszczególne konie są już przygotowane na pokazy. W końcu ujrzałam chłopaka przy jednym z boksów.
- Nie ma zapasowego klucza. Albo siedzimy tu do wieczora albo jedziemy do miasta coś zjeść- podrzuciłam pomysł i spojrzałam na chłopaka 

Zain?
Teraz ty coś wymyślaj xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz