niedziela, 23 kwietnia 2017

Od Olivii C.D. Lewisa

Przyjrzalam sie badawczo jego jasnoblekitnym oczom, zawsze marzylam by takie miec. 
- Nie powiedzialam tego - odparlam cicho - wlasciwie to wcale nie jestes taki zly za jakiego sie uwazasz.
- Co? - zaskoczony uniosl brwi. - Nawet mnie nie znasz.
- Mowie na podstawie tych paru tygodni, sprzeczalismy sie, ale tez cie prowokowalam, bo wiem, ze czasami jestem denerwujaca. Ale lubie cie, przyniosles mi sam od siebie kawe i usmiechnales sie do mnie juz jakies trzy razy - odparlam. - Doceniam to.
Zamilkl i zaczesal do tylu wlosy.
- Dzieki. Chyba - mruknal po chwili. Usmiechnelam sie do niego i wyciagnelam notatnik i dlugopis z torby.
- Jak tam nasza praca? - zmienilam temat. Lewis wyjal zadanie i podsunal mi pod nos. Zmierzylam wzrokiem zapisana kartke, pismo chlopaka wygladalo jak jakas cholerna kaligrafia. Przeczytalam ja pokrotce i odlozylam na bok.
- Mozemy jutro do tego Londynu? Zalatwie sobie nauke na prawo jazdy i odbiore dowod osobisty, przy okazji.
- Nie wolisz w weekend?
- Nie wiem czy mi cos nie wypadnie, poza tym nie ma jutro po poludniu treningu.
- Jest - wzruszyl ramionami.
- Naprawde? - potarlam zmeczone oczy, cos mi sie musialo pomieszac. 
- Na niby. 
- Moze jeden sobie odpuscimy? - zaproponowalam, chyba w planie mialam western, a nie za bardzo go lubilam.
- Taka pilna uczennica ma zamiar uciekac z lekcji? - zakpil. 
- Akurat jeden trening tutaj nie robi mi roznicy - mruknelam niezbyt skromnie. 
- Niech bedzie, skrzacie - skinal glowa. 
- Nie mow tak do mnie - westchnelam, a wtedy do klasy weszla nauczycielka. 
Spedzilam z Lewisem jeszcze dwie kolejne lekcje, ale potem nie dalam juz rady, bo znalazl sobie super rozrywke, bylo nia podszturchiwanie mnie dlugopisem gdy tylko na moment zamykalam oczy. 
Przesiadlam sie ostentacyjnie do jakiejs milo wygladajacej dziewczyny i pokazalam mu srodkowy palec, na co tylko prychnal smiechem. 
Przed popoludniowym treningiem niemal sie rozplakalam, Phillipe czujac wolnosc caly wytarzal sie na pastwisku w blocie, a czyszczenie go calego przed treningiem zajelo mi wiecej niz godzine. Lewis minal mnie na myjce prowadzac blyszczacego Santiago i usmiechnal sie zlosliwie, mialam ochote go udusic. 
- Odwoluje slowa z rana, jednak jestes wstretnym chamem - zawolalam za nim, a on odwrocil sie i tylko strzepnal jakis niewidzialny pylek z sierci konia. 
Wysuszylam Fifiego i majac dosc wszystkiego poszlam na ujezdzalnie, cala lekcje wyobrazalam sobie tylko polozenie sie wreszcie do lozka. 
Przyszlam do pokoju po siedemnastej, umylam sie tylko i polozylam ignorujac wszystko i wszystkich

Gdy sie obudzilam na dworze bylo juz jasno, zerknelam na telefon, byla 5 rano. 
No coz, przynajmniej sie wyspalam. Wstalam i ogarnelam sie na ranny trening, tym razem obylo sie bez zadnych niespodzianek. Pogoda byla dzis zaskakujaco ladna, wiec zalozylam na siebie sukienke, dawno nie mialam okazji jej nosic, wiec sie ucieszylam. Podwinelam troszke rekawy i ubralam wyzsze buty, a potem zeszlam na sniadanie. Usiadlam z ta dziewczyna z wczoraj i jakos mimowolnie czekalam, az pojawi sie Lewis, ale nie stalo sie to. Jakims dziwnym trafem na lekcjach rowniez nie moglam go zlapac, mial pewnie zajecia w innych klasach, a nie bylo dzis ani matematyki, ani retoryki. 

Zdenerwowalam sie, bo Lewis nie odpisywal mi na pytanie gdzie jest, po trzydziestu minutach nie wytrzymalam, wzielam kurtke, portfel i telefon i poszlam na autobus. 
Gdy juz bylam w urzedzie w Londynie i odbieralam dokument, uslyszalam charakterystyczny dzwiek wiadomosci z Messengera. Obudzil sie, ksiaze.
Obrazona odpisywalam mu bardzo poprawnie i z wszystkimi znakami interpunkcyjnymi, nienawidzilam gdy ktos sie ze mna na cos umawial, a potem robil po swojemu.
- jestes juz w Londynie?
- Tak.
- tak myslalem
- To dobrze.
- a w ktorym miejscu?
- Jakbys sie nie spoznial, to bys wiedzial.
- pewnie sie zgubisz skrzacie
- Mieszkam od urodzenia w Londynie. - Odpisalam na ostatnia wiadomosc i schowalam telefon do torebki, i wyszlam z urzedu. 
Stanelam jak wryta, gdy pod budynkiem zastalam chlopaka, opierajacego sie od niechcenia o motocykl. Zacisnelam usta i odgonilam zberezne mysli, ktore przyszly mi do glowy, gdy tylko na niego spojrzalam. O rany, az mi wstyd za sama siebie, ale musze przyznac, ze Lewis byl okropnie pociagajacy. Przelknelam sline i przyjelam obojetna mine, zmierzylam go spojrzeniem.
- Dzien dobry - usmiechnal sie lekko. Prychnelam krotko. 
- Skad wiedziales, ze tu bede? - zdziwilam sie.
- Mowilas wczoraj, ze idziesz po dowod.
Naprawde? Nie pamietam. 
- Mhm, rozumiem - odparlam chlodno. - A wiec, czemu wystawiles mnie do wiatru? - spytalam zartem, ale zachowalam powazna mine. Chlopak juz otworzyl usta, by sie wytlumaczyc, ale przerwal mu  znajomy mi glos. Odwrocilam sie, z przeciwnej ulicy wlasnie machali mi Paul oraz Melody. Usmiechnelam sie radosnie, gdy ci kretyni przebiegli pomiedzy autami w niewielkim korku, jakis czarny van niemal wjechal w Paula, a potem zatrabil. 
Chlopak zlapal mnie w ramiona, podniosl i obrocil wokol siebie, a Melody objela nas obydwu.
- Moj Boze, Mel, zaraz sie rozplacze - pisnal Paul - moja mala dziewczynka jest juz dorosla.
- Paolini, przytrzymaj mnie, jako wspaniala matka nie wytrzymam tej presji - dziewczyna udala ze ociera lze. Wybuchnelam smiechem i odwzajemnilam ich uscisk.
- Mielismy zamiar zrobic ci niespodzianke, wszystkiego najlepszego kochana - powiedziala przyjaciolka.
- Wlasciwie to wlasnie kupowalismy ci prezenty... Masz, wez juz teraz - dodal Paul i wreczyl mi torebke. Z usmiechem podziekowalam i przytulilam go jeszcze raz.
- Mam w sobote wolny dom - odezwala sie Mel - zaprosimy kogos i zrobimy ci impreze, nie mysl ze nie urzadzimy ci osiemnastki skarbie.
- Nie trzeba - machnelam reka - dziwne ze sie na siebie natknelismy - nagle przypomnialo mi sie o obecnosci Lewisa i odwrocilam do niego, znowu stal z ta swoja ponura geba.
- Lewis, to Melody, moja przyjaciolka, Mel, to Lewis my... - zawahalam sie. - Tolerujemy sie.
Obydwoje parskneli krotkim smiechem i podali sobie rece, niestety moi znajomi mieli jakies zajecia z siatkowki popoludniu i nie pogadalismy zbyt dlugo. 
Zostalismy z chlopakiem sami, stanelam i skrzyzowalam rece na piersi, czekajac az sie odezwie

Lewis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz