sobota, 29 kwietnia 2017

Od Isabelle cd. Harry`ego

W końcu coś pożywnego, co nie sprawiało wrażenia, że jak się rano napcham to nie zjem już nic więcej. Śniadanie po delikatnym, rannym treningu smakowało najlepiej. Gorzej było ze słuchaniem opowiadań Nialla, który energicznie gestykulował każde wypowiedziane słowo. Oparłam policzek o dłoń zamkniętą w pięść i z trudem, próbowałam wsłuchać się w każde jego słowo, choć z opowieści nie zrozumiałam nic. Zamrugałam oczami, bawiąc się łyżką w płatkach. Czułam jak powieki same mi opadają, a przecież przede mną jeszcze trening. Co prawda miał być prowizoryczny, gdyż trenerka wpadła na pomysł, że zrobi go tylko dla chętnych. A ja byłam chętna, zresztą i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Do rodziny nie wyjadę na tą majówkę, bo ledwo co bym wsiadła w samolot, musiałabym już wracać. Australio, czemu jesteś tak daleko?
W pewnym momencie przymknęłam tylko na chwilę oczy, stwierdzając że i tak będę go słuchać, jednak pomyliłam się. Dokładnie pamiętam kiedy zasnęłam. To był moment, w którym Niall miał skończyć jedną historię, ale nawinął mu się kolejny wątek i bez niepotrzebnej przerwy, zaczął kolejne opowiadanie.

Nie wiem w jaki sposób znalazłam się w pokoju na łóżku, ale jestem z całą pewnością przekonana, że to nie tutaj ostatnio się znajdywałam. No może tylko pięćdziesiąt pięć procent pewności. Zamrugałam oczami, patrząc na okno, które znajdywało się obok łóżka i pod którym leżało legowisko Brittany`ego. Psa jednak nie było. Odwróciłam się na drugi bok, próbując jakoś ostatecznie wybudzić. Uniosłam powieki. Przede mną pojawiła się znajoma twarz, na którą spadło kilka kasztanowych loków. Zmrużyłam oczy przez chwilę mierząc spojrzeniem zielone tęczówki, wodzące po mojej twarzy. Podniosłam się gwałtownie do pionu, siadając na łóżku i patrząc na wyszczerzonego Harry`ego.
-Dzień dobry śpiąca królewno! A raczej dzień dobry po południe wnioskując po wskazanej godzinie - uniósł ręce do góry, patrząc na swój srebrny zegarek, założony na lewy nadgarstek.
-Co tutaj robisz? - zapytałam podejrzliwie, rozglądając się po pokoju w celu poszukania Brittany`ego, który obecnie zajmował się właśnie zabawą z porozrywanym misiem, kupionym zaledwie dwa tygodnie temu.
-Sprawdzałem czy żyjesz. Ale oddychałaś, więc chyba tak - pokiwał głową. Oderwałam od niego wzrok, przecierając oczy i zakładając opadające mi włosy na twarz do tyłu. Pokręciłam głową, odrywając od siebie myśli, które krążyły mi po głowie. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra, które było zawieszone na jednym ze skrzydeł szafy. Związałam włosy w koka.
-Właściwie... - zaczęłam, próbując jakoś ułożyć zdanie - To jak tutaj wszedłeś?
-Gdybym cię nie przeniósł do pokoju to pewnie twoja twarz znalazłaby się pokrótce w płatkach śniadaniowych. A tak między nami... - ściszył ton głosu, teatralnie rozglądając się dookoła - To opowieści Nialla na prawdę są nudne. Mógłby się postarać - przytaknął, gdy w tym samym czasie z łazienki wyszedł blondyn, przypatrując się Harry`emu.
-Słyszałem... - warknął i ułożył palce w kształt broni i strzelił do bruneta.
-Patrz, nawet kupiłem ci ciasteczka - sięgnął po mały kartonik.
-To ja je kupiłem - wtrącił Niall - Harry totalnie nie zna się na kupowaniu słodyczy - zwrócił się do mnie - Jak taka gęś. Zobaczy, powie, że chce, kupi, a potem mówi, że niedobre.
Delikatnie zaskoczona sytuacją, sięgnęłam dłonią po podawane przez uśmiechniętego Harry`ego ciastko i ugryzłam kawałek, cały czas nie spuszczając chłopaków z oka. Na prawdę dziwne, że tak bez okazji postanawiają coś kupić, nawet dla samych siebie. Usiadłam na skraju łóżka, łamiąc kawałek słodyczy i podając psu, który błagalnie położył łapę na moje kolana, prosząc o chociażby kruszynę.
-Która godzina? - spytałam, kojarząc, że miałam właściwie udać się rano do Silverino.
-Piętnaście po dwunastej. Całe szczęście, że jest majówka i weekend - Harry właśnie próbował sięgnąć językiem jakoś do swojego ciastka, które Niall położył mu na czole - Ej! Mam ciekawą propozycję! - nagle zerwał się na łóżku, zrzucając słodycz na podłogę. Została natychmiast sprzątnięta przez Brittany`ego. Chłopak zrobił smutną minę na widok znikającego w pysku psa ciasteczka.
-Nie jestem do końca przekonana czy chce ją usłyszeć - uśmiechnęłam się, unosząc do góry ramiona jakbym chciała tym samym uniknąć gromiącego mnie spojrzeniem chłopaka.
-Jedźmy nad morze - przeleciałam wzrokiem po pokoju.
-Jest kwiecień... no, za kilka dni maj i w dodatku cholernie zimno...
-Zamierzasz siedzieć w pokoju? - przerwał mi, przekonany, że jego pomysł zadebiutuje.
-Tak, jeśli mam taką możliwość - pokiwałam głową, zaciskając usta - I odespać wczorajsze - rzuciłam bez namysłu, choć te kilka godzin snu do tej godziny mi stanowczo starczyło. Chociaż w sumie... zahaczyć przy okazji Londyn nie wydaje się złą propozycją - Nie wiem, zastanowię się - spojrzałam na Harry`ego, który z nadzieją czekał na odpowiedź.
Ucieszony ugryzł kolejne, wzięte ciastko i zwrócił się do Nialla.
-Zobaczysz... zgodzi się - posłał mi pewne spojrzenie. Uniosłam do góry brwi, kręcąc głową na znak żeby nie był taki pewny. Zdjęłam kurtkę, w której chyba spałam i zabrałam klucze z szafki, na której leżały. Chwila, chwila... coś się nie zgadza. Jest tu o wiele za dużo miejsca jak na szafkę, przy której właściwie kładę wszystko. Przyjrzałam się, słysząc jak drzwi od mojego pokoju otwierają się po cichu. Tu na pewno czegoś brakuje. Przecież nie mogę nie pamiętać, że ...
-Harry? Gdzie jest moja lampka? - odwróciłam się, widząc jak chłopak powoli odwraca się do tyłu z miną "ja nic nie wiem" i wychodzi z pokoju.

Harry?
też planowałam napisać lepiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz