sobota, 29 kwietnia 2017

Od Isabelle cd. Phill`a

Brytyjskie wesołe miasteczko nie mogło się równać z tym w Australii, ale i tak robiło ogromne wrażenie. Nie było mi to obce, gdyż z młodszymi braćmi chodziłam na wspólne spacery dosyć sporo. Zaczęło się ściemniać. Wątpię byśmy wyrobili się z dojściem do akademii, choć niby nie była nałożona stalowa zasada znajdowania się w swoim pokoju do 23. Propozycja Phill`a nie była zła. Wiedziałam, że miał dobre intencje, ale raczej wątpię by wpuścili mnie wraz z Brittany`m, który pozostawiłby po sobie pewnie niezły bałagan w pokoju.
-A co z psem? - spytałam, chowając ręce w kieszenie kurtki.
Chłopak zastanowił się, patrząc na husky`ego, który wygodnie położył się pod moimi nogami. Po chwili jednak uśmiechnął się. Widocznie wpadł na jakiś pomysł.
-Jak recepcjonista przydzieli nam pokoje to pójdziemy na górę i od razu do tylnego wyjścia przez kuchnię. Czy Brittany zostanie na ten czas sam przy drzwiach? - zapytał.
-Chyba tak - przechyliłam głowę - Ryzykowne - uniosłam delikatnie kąciki ust.
-Chyba, że chcesz schować psa pod kurtkę - uśmiechnął się złośliwie.
-Sam sobie go schowaj - prychnęłam, przewracając oczami - Chodź - skierowałam się w kierunku hotelu, którego banner widoczny był z miejsca obok wesołego miasteczka, przy którym staliśmy.

Przed wejściem zatrzymałam się, próbując ustalić ostateczny plan działania. Phill idzie załatwiać klucze, ja tymczasem zostawiam Brittany`ego przed tylnymi drzwiami i dołączam do chłopaka. Na co ja się piszę?
-Brittany, zostań - wskazałam palcem na miejsce. Pies usiadł, przechylając łeb w bok i patrząc na mnie jakbym co najmniej go porzucała. Wyszeptałam, że przyjdę i żwawym krokiem wróciłam do Phill`a, któremu udało się załatwić dwa pokoje. Ucieszony, uniósł dwa klucze do góry.
-Świetnie - powiedziałam, idąc wzdłuż korytarza, szukając wzrokiem kuchni. Weszłam do środka wraz z towarzyszem i przemknęłam się między kucharzami. Pies na szczęście siedział tam gdzie miał zostać. Uradowany zaczął szczekać jakby mnie nie widział z tydzień. Uciszyłam go, chwytając smycz.
Dotarliśmy najciszej jak tylko potrafiliśmy pod swoje drzwi, które znajdywały się niedaleko siebie.
-Trzydziestka czy trzydzieści trzy? - pozwolił mi wybrać.
-Dwie trójki -  nie czekając na jego reakcję, chwyciłam klucz w ręce i otworzyłam drzwi, szybko wprowadzając husky`ego do środka. Teraz byleby nie wpaść i nie wpuszczać żadnego kelnera, sprzątaczki ani nikogo obcego, kto mógłby zauważyć Britt`a.
-Chyba się udało- odetchnęłam.
-A ja nie mogę otworzyć moich drzwi - Phill jęknął pod nosem, odwracając głowę w moją stronę z wymownym spojrzeniem.

Phill?
Wybacz, ale moja wena się wypaliła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz